Wydana w Wydawnictwie FILIA. Poznań. (2015). Ebook.
Po „Szczęściu all inclusive”, sięgnęłam po tę książkę, na którą się skusiłam czas jakiś temu.
I nie żałuję.
Książka „Szczęście all inclusive” zapewniła bezpieczne i zadowalające mnie happy endy wszystkich wątków. Książka „Jabłoniowy sad. Szczęśliwy dom”, która to jak jest napisane na okładce stanowi część pierwszą sagi rodzinnej, już tak nie uczyniła. Przez co chyba jest faktycznie bliższa realności i zwykłemu życiu.
Pierwsze, co mi się rzuciło na myśl podczas lektury to zdanie „Szczęśliwe związki rodziców, owe wzorce niemal z Sevres, dla dzieci, zwłaszcza dorastających czy już całkiem dorosłych , w swoich własnych związkach, bywa istnym przekleństwem.
Zaczyna się niemal sielankowo. Oto położony poza Krakowem w sielskiej okolicy otoczony ogrodem i sadem dom małżeństwa Heleny i Jana. Dom, w którym na świat przyszły cztery córki, Maryla, Gabrysia, Julia i Anielka. I wszystkie cztery jakby nie umiały do końca powielić szczęścia i wspaniałości małżeństwa swoich rodziców, których poznajemy dosłownie na chwilę przed celebrowaniem czterdziestej rocznicy Ślubu.
Cztery córki i każda zmagająca się ze swoimi problemami, zmartwieniami, kłopotami. Ciągnąca swój wózek z codziennością najlepiej jak potrafi a obarczona wciąż tą świadomością, że jej rodzice robili to w jakiś niewyszukany sposób a jednocześnie w niemal idealny. Okropny bagaż i wręcz brzemię takiej świadomości, według mnie.
Poznajemy losy czterech sióstr, właściwie to akcja książki skupia się na trzech głównie. O najmłodszej, samotnej matce wychowującej córeczkę w domu rodziców wiemy jak na razie najmniej ale sądzę, że to się ma zmienić i w dalszych częściach sagi dowiemy się o niej czegoś więcej.
Do tego miły fakt, jakim jest to, że ojciec bohaterek, Jan, prowadzi małą ale klimatyczną księgarnię połączoną z herbaciarnią, więc i książkowych klimatów i smaczków nie braknie, tym bardziej, że cała rodzina „zarażona” jest książkowym bakcylem. Nieprzypadkowo córki i wnuczka noszą takie a nie inne imiona.
Mnie się ta książka podobała, właśnie również ze względu na jej większą bliskość z realiami życia za oknem.
Moja ocena to 5 / 6.
