nadciągamy powoli…

…w stronę osiedlowego sklepu. W okresie około i nieco po Świątecznym na dachu tegoż były dwa nadmuchiwane, olbrzymie Mikołaje (na ogół kołyszące się leniwie i sprawiające wrażenie powoli machających do nas rękami w rękawiczkach). Nadciągamy więc a Janeczek stwierdza , że Mikołaje zniknęły.
Ja mówię „no, dokąd pojechał Mikołaj?” i usiłując sobie przypomnieć treść naszej książeczki o Mikołaju, którą czytaliśmy przed Świętami grzebię w pamięci i produkuję się „Na Północ do…” na co P. wpada mi w słowo „do magazynu” 🙂
Kurtyna. 

 

ps. a w ogóle to oznajmiam, że zima poszła sobie precz (oby!) i nadciąga wiosna albowiem od kilku dni , a nawet tygodnia, jesteśmy witani o szóstej zdecydowanie wiosennym śpiewem Pana Kosa a krzak bzu pod naszym oknem ma wielkie pąki. 

szczyt zakręcenia…

…podchodzę do P. a ten do mnie startuje z witaminą D (podawaną specjalnym aplikatorem) dla Janeczka.  Dobrze, że z wrażenia nie przyjęłam 🙂

I dobrze, że przed nami te kilka dni wolnych…zdecydowanie nam się przyda. Obojgu.

zajęcia plastyczne…

…tym razem w roli głównej ciastolina.

Siedzimy wszyscy troje przy kuchennym stole i wałkujemy ciastolinę usiłując coś z niej ulepić. 
Janeczek głównie bawi się układaniem samych pudełek od tejże, ja za to co i rusz usiłuję go zabawić lepiąc mu a to żmiję zygzakowatą a to ślimaka, a to tulipana. Pełen serwis:)
W pewnej chwili orientuję się, że właściwie tylko ja coś z niej robię i pytam P. „to co, chyba już nie bawimy się ciastoliną?” na co P. odpowiada z właściwym Mu spokojem „nie, dlaczego, Ty się bawisz wybornie, Janeczek to widzi i nie chciał Ci przeszkadzać”.

W sumie, to miał rację 🙂
 

rysujemy…

…niektóre rzeczy idą mi nieźle i kiedy Janeczek sobie czegoś życzy, w miarę udaje mi się spełnić Jego życzenie.
Jednak krowa odrobinę mnie przerosła.
Mimo wzorca, który przyniósł mi Janeczek (w postaci oczywiście zabawki a nie Mućki sąsiada).

Pokazuję rysunek Janeczkowi, który zdaje się nie wiedzieć, co mu prezentuję.
Mówię więc tonem wyjaśnienia „To miała być krowa”.
Towarzyszący nam P. podpowiada z boku „A wyszedł bulterier”.

Kurtyna:) 

klocki…

…które daliśmy Janeczkowi na Święta wtedy nie cieszyły się taką popularnością, jak teraz. Najwyraźniej dojrzał do nich, o czym świadczy też sugestia wiekowa na opakowaniu klocków. Tak czy inaczej, układa z zapałem a ja marzę o super zestawie dla mam i tatusiów:) uwielbiam klocki a niestety, własne Lego miałam dopiero w dość późnym wieku już jako starsza nastolatka. Nieważne, szalałam, aż miło.
Dziś odzywam się do P.

„Są może jakieś klocki dla dorosłych?”
P. „Nie, trzeba zabierać klocki dziecku”.

Kurtyna;) 

ja…

…sprzątam zabawki Janeczka i trochę przy tym marudzę.

P. do mnie „Ej, pomyśl sobie, że będzie taki czas, że będzie robił bałagan tylko u siebie w pokoju”.

Po chwili ” A pomyśl, że będzie taki czas, że będzie robił porządek u siebie w pokoju.
I dopiero wtedy będziesz zdenerwowana”.

Kurtyna:)

Nie sposób odmówić Mu racji:)

 

 

 

mamy tu…

..taką gadającą zabawkę. Kaczuszkę. Janeczek otrzymał ją na narodzinowy prezent i już wydawało się, że nie będzie się nią bawił, kiedy właśnie od niedawna zauroczony gadającym potworem;) Cóż robić, skoro Dziecię ją lubi. Na szczęście, pancerna na pozór kaczuszka coraz ciszej jakby gaduliła i zacina się ździebko 🙂 
W każdym razie wciąż czasem istnieje niebezpieczeństwo, że ruszona odzywa się seriami znienacka.

Ja dziś sprzątając Janeczkowe zabawki i wrzucając je do worka na zabawki odzywam się do P. „Kurczę, kaczuszka może zaraz gadać. Chociaż ostatnio jakaś przygaszona na szczęście”.

Na to P. do mnie „To prawda, straciła już gorliwość neofity”…

Kurtyna;)

pani w Radio…

…w Jedynce zapowiada audycję i mówi „Leniwa niedziela z Jedynką” a P. z kuchni, gdzie właśnie krzątamy się przy obiedzie „Tia, pani kochana, leniwa niedziela, kiedy to było? ostatnio jakieś trzynaście miesięcy temu”:)
Kurtyna. 

podajemy…

…wodę Janeczkowi. Tym razem testujemy pewien kubeczek o zabawnym kształcie. Janeczek piję wodę ale i wydaje przy tym oryginalne odgłosy ni to oddychania ni ziajania? 
P. zasłuchuje się i mówi „Brzmi jak Lord Vader”.

Kurtyna. 

6.18…

…ja po omacku (macierzyństwo wspaniale uczy takich sztuczek jak zyskiwanie nawet najmniejszej ilości snu chociażby w drodze do takiego przybytku;) usiłuję dotrzeć do drzwi łazienki. P. odtransportowuje obudzonego dobre pół godziny wcześniej i świeżego jak skowroneczek Młodego na dywan, gdzie Młody ma zabawki. Ja półgłosem pytam „Gdzie jest Janeczek?”. P. „Zaniosłem Go na dywan, do zabawek”…Ja „Acha, no tak, to idealny wiek na to aby o szóstej rano bawić się na dywanie w ferworze zabawkami… P. „Ale co? masz na myśli moje 43?”.

Kurtyna (zaspana:).