Dzień Mamy

Dziś mamy.

Wszystkim odwiedzającym mnie Mamom życzę Zdrowia dla Was i Waszych Bliskich , mnóstwo Radości, Miłości i Spokoju (ducha:) ). Samych miłych słów i niespodzianek ze strony dzieci i jak najwięcej miodu na serce nasze, wasze czyli tych dobrych słów , które pod adresem naszych dzieci słyszymy.

Tym, które bardzo chciałyby być mamami a z różnych powodów nie mogą chcę jedynie napisać „Nie traćcie nadziei”. Jestem tą, która nie sądziła, zwłaszcza w roku 2011, że kiedykolwiek obejdzie to święto.

 

Myślę też o tych, których dzieci nie ma już na ziemi. Pamiętam jak w 2011 roku Dzień Matki wypadł na dzień po pogrzebie Emilki i to poczucie i żałoby i niewiedzy czy w takiej sytuacji mogę w ogóle nazywać się mamą?

Mam też w pamięci i w sercu te osoby, przy których już nie ma ich Mam. Myślę o Was ciepło. 

W Dniu Mamy…

…chciałam „pożyczyć” sobie i odwiedzającym mój blog Mamom wszystkiego, co Najlepsze czyli Zdrowia dla Was i Waszych Bliskich, Szczęścia, Radości z każdego dnia.

Mama to człowiek orkiestra i nie ma co do tego żadnej przesady. Jak dobrze Ją mieć wie każdy kto ma a jak Jej brak wie każdy, komu Jej zabrakło. 

Rola Mamy wcale nie jest taka trywialna i łatwa jak to spłycają reklamy, niektóre seriale i tak dalej. Ale jest jedną z najciekawszych jakie kobieta podejmuje i jaka przynosi mi chyba najwięcej satysfakcji (i frustracji:) jeśli mam być szczera).

Jakiś czas temu w jednym z rodzicielskich miejsc wyczytałam zdanie dziecka, które stwierdziło , że „jest wystarczająco dobre”. Bardzo mi się to zdanie spodobało i chociaż wiem, że niektórzy mogą w tym upatrywać niechęć do poprawy (ja tego tak nie postrzegam) to wzięłam je sobie do serca. 
I tego życzę sobie i Wam, inne mamy , abyśmy nie uprawiały niepotrzebnego samobiczowania a umiały stwierdzić, że jesteśmy wystarczająco dobre. Ba, że jesteśmy najlepsze, jakie możemy być.

Bo każdy dziś przyzna, że jego mama jest najlepsza na świecie, prawda? Bo tak właśnie jest i na tym polega cud mamy…

Wszystkiego Najlepszego !

 

jeśli…

…miałabym dać przykład kiedy ostatnio ogarnęło mnie najprawdziwsze wzruszenie to przykład z dzisiaj. Kiedy to zabierając się za sprzątaniu grobu Emilki, zobaczyliśmy nadciągających Przyjaciół z ich dwójką dzieci. Nie umawialiśmy się. Ba, nawet nie wiedzieli, o której konkretnie przyjedziemy a mimo to zjawili się tak, jakbyśmy się lepiej umówić nie umieli. Chyba prowadziło ich serce. 
Emilka zaś miała na swoich Urodzinach gromadę dzieci i rówieśników……

Dziękuję z całego serca. Takie gesty znaczą dla mnie bardzo, bardzo wiele… 

krąży sobie taki mem…

…po necie, że niby jak już Mama nie wie gdzie jest dany przedmiot, to już nikt nie wie i znaczy, że amba, było przepadło , pogódź się człowieku, że nie znajdziesz 🙂

Już miałam głosić, że to wierutna bzdura, kiedy przypomniałam sobie ostatnią możliwą kryjówkę puzzla z naszej dwudziestosiedmioczęściowej układanki.
Plecaczek Janeczka. W który ostatnio pakował swoje skarby.
Zdałam kolejny test na bycie Mamą?:)  

Wszystkim odwiedzającym mnie Mamom …

…życzę w naszym dniu Wszystkiego Najlepszego 🙂 Wiele Zdrowia dla Was i Waszych Bliskich, Radości, Szczęścia i wiele, wiele Miłości i pociechy z Waszych pociech.

Mam nadzieję, że dacie się dzisiaj rozpieścić maksymalnie jak tylko się da. 🙂 

A propos rozpieszczania, to zawsze przypomina mi się odcinek ze wspaniałego serialu „Wojna domowa” gdy to Paweł z ojcem postanowili urządzić mamusi jej święto (wedle ściśle rozpisanego wcześniej planu, czuję w tym rękę pana Kazimierza).
Tak czy inaczej, niech Wasz dzień minie spokojniej niż pani Zofii z serialu.

Mamom, które tak jak ja mają trochę krzywe macierzyństwo wysyłam ciepłe myśli i zapewnienia, że mam Was wszystkie jak i Wasze Dzieci w sercu. 

I pomyśleć, że był taki czas, a był, kiedy już nie wierzyłam, że ten dzień będzie dotyczył również mnie…

rzeczy, których uczysz się…

…będąc rodzicem.
Czas jakiś temu (dość dawno w sumie) pisałam tu o tym, że odkąd mamy w domu Janeczka zyskaliśmy szereg umiejętności, o których posiadanie byśmy się nigdy nie podejrzewali. I tak oto wzrosły nam talenty artystyczne wszelkiego rodzaju (w tym wokalne, rzecz jasna).
Jednakowoż wczoraj pokonała mnie żaba.
Żaba z origami, konkretnie rzecz ujmując. Fakt faktem, że wzorzec jaki dołączyli do książeczki o żabach, którą nabyliśmy dla Janeczka, nie był chyba idealny (myślę, że gdybym zobaczyła jak ktoś robi origamową żabę i mnie nauczył, to po prostu łatwo bym załapała) ale wynik był jeden. Częściowo zrobiona żaba, bez nadziei na lepsze jutro.

Tym, którzy zwątpili w optymistyczne zakończenie tej historii spieszę donieść, że się mylili:) Albowiem opowiastka ta posiada jak najbardziej pozytywny wydźwięk. Otóż, kiedy powróciłam z pokoju, do którego wynosiłam papier, z którego usiłowałam zmajstrować żabę, zastałam w rękach mojego Syna skotłowaną nieco papierową formę, tę samą, w którą ja z wysiłkiem próbowałam tchnąć może nie tyle ducha, co kształt żaby właśnie.
Kształt, który trzymał w rękach mój Syn był nieco nieostry, zwichrowany, można powiedzieć, była to figurka po przejściach, taka Picassowska rzec można. Ale Janeczek z dumą oznajmił mi, iż rzeczone dzieło jest ni mniej ni więcej ale żabą. Dla podkreślenia wagi sytuacji zakumkał nieco refleksyjnie.
Pomalowałam żabę kredką zieloną, namalowałam żabie oczy i żabie usta (czy żaba ma usta?:)). I zrozumiałam, że na szczęście, daleko jeszcze przed nami etap elektronicznych, drogich zabawek, o wyśrubowanych cenach, które „Mamo, ale ja to muszę mieć!”.
I że teraz liczy się najbardziej wspólnie spędzony czas i masa wyobraźni.
Czego sobie i Państwu życzę.

 

ps. Ta historia ma swój ciąg dalszy. Albowiem wczesnym przedpołudniem widziałam rozpłaszczone coś, co wczoraj stanowiło żabę, jak zostało cichaczem wciśnięte między oparcie kanapy a jej siedziszcze.  

jesteś mamą…

…jeśli orientujesz się (już któryś raz), że zamiast nucić pod nosem jakiś muzyczny hit piastujący obecnie najwyższe miejsce na światowych listach przebojów podśpiewujesz melodyjkę (z własnymi słowami:) z dziecięcej zabawki.

Albo…

kiedy gdy niechcący trzaskasz szafką kuchenną oznajmiasz sama do siebie z wielką powagą „Bam!”.

 

okulary…

…to stanowi mroczny przedmiot pożądania Janeczka ostatnio. Z zapałem zrywa Tatowe i sięga po moje, i niestety, nie bardzo udaje się Go przekonać, żeby tego nie robił. 

Wczoraj szalejemy sobie z Janeczkiem, to znaczy ja mam Go w ramionach i wygłupiamy się rozmaicie. W pewnej chwili ja nieopatrznie chlapię „No, jeszcze zerwij mi może okulary, co?” i chwilę potem (jak w tym kawale z jeżem;) „Ej, no, żartowałam!”
Zaprawdę, uważajcie co mówicie do dzieci waszych albowiem uszy ich gotowe są na wysłuchanie tegoż;) 

przed Dniem Dziecka…

…wczoraj na spacerze stwierdziłam, że dopóki człowiek nie zadzieci nie ma pojęcia jaki komiczno estradowy potencjał w sobie nosi. Jako, że do tej pory Janeczek na spacerach głównie spał, wciąż nie mamy nawyku zabierania do wózka zabawki. Wczoraj wyspał się dwie godziny w domu, więc na spacerze nie spał i domagał się występów i atencji, które Mu zapewniliśmy, zyskując powyższą refleksję:)

Od dwóch dni pakujemy się jako, że jutro siup nad morze. Tym razem Polska i tym razem po dziesięciu latach znajome rejony, bo Karwia (latami jeździłam do Jastrzębiej Góry)

Pakujemy się, pakujemy się i …jak na razie końca nie widać. 
Oby na urlopie pogoda dopisała, bo towarzystwo na pewno. Nie dość, że na Dzień Dziecka Janeczek dostaje od nas pierwsze wakacje z Rodzicami to jeszcze jadą nasi Przyjaciele z dziećmi, w tym o tydzień młodszym od Janeczka kolegą.

A mówiąc o wieku, dziś Janeczek kończy dziewięć miesięcy, ale ten czas leci.

Z okazji Dnia Dziecka życzę wszystkim Dzieciom Zdrowia i Radości.