Podtytuł „52 kobiety, które odmieniły naukę i świat”.
Wydana w Wydawnictwie Agora. Warszawa (2017). Ebook.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa.
Przełożył Krzysztof Kurek.
Tytuł oryginału HEADSTRONG: 52 Women Who Changed Science – and the World.
Mam po tej książce lekkiego kaca moralnego. Podzieliłam się tym kacem a raczej jego wynikiem z P. i ze znajomym. Ciekawe, tak się złożyło, że akurat z mężczyznami. Teraz dzielę się z Wami.
Dlaczego kac moralny, ktoś może spytać? Nie, nie chodzi o to , że nie znałam niektórych nazwisk z nazwisk pięćdziesięciu dwóch kobiet, o których jest napisane w książce. Nie znałam wielu , nie będę ściemniać, że znałam, bo zwyczajnie świat nauki nie jest „moim” światem. Ale to, że Apgar, tak, tak, od „Skali Apgar” była kobietą to…czuję, że miałam obowiązek znać. I nagle poczułam się trochę tak jak ci wszyscy, którzy wielu z opisanych przez autorkę kobiet rzucali kłody pod nogi w drodze rozwoju ich kariery naukowej. Jakbym swoją niewiedzą dokładała im te kłody. Cóż, samobiczować się jednak nie zamierzam. Człowiek uczy się całe życie i ja się wiele podczas lektury tej książki. Wiem jedno. Ta książka jest zaskakująco aktualna podczas współczesnych czasów i poziomu debaty często publicznej ale nie tylko, w Polsce a i zapewne, nie tylko. Dążenia kobiet do spełnienia ich planów wciąż bowiem bywają zbywane wzruszeniem ramion bądź w „najlepszym” wypadku są skwitowane tekstem o „bawieniu się” w hobby. Kobieta naukowiec? To wciąż potrafi być traktowane na zasadzie „krowy z dwiema głowami” bądź przesadnie chwalone tak jakby ukończenie przez kobietę wyższych studiów, potem zdobywanie kolejnych stopni naukowych i osiągnięcia na danym polu naukowym osiągnięte właśnie przez kobietę było czymś taki niesamowicie dziwnym bądź niemożliwym do osiągnięcia, że danej kobiecie należy się nagroda. Lizak albo złota gwiazdka „grzecznego ucznia”. Nie podoba mi się takowa polaryzacja i zapewne autorce książki również się nie podobała skoro zabrała się do bardzo solidnej pracy jaką było zebranie wiadomości i napisanie o tylu kobietach, naukowczyniach. Które wpłynęły na świat nauki ale nie tylko bo ich osiągnięcia pomagają wielokrotnie każdemu z nas.
Napiszę tak, to książka, którą powinien przeczytać każdy rodzic dziewczynki. I chłopca. Rodzic dziewczynki po to, aby poznając to, jak wielu kobietom trudno było osiągnąć to, co wywalczyły własną pracą i odmawianiem sobie często wielu przywilejów, wiedział, jak teraz jest mimo wszystko łatwiej dziewczynkom uczyć się i osiągać to, co jeszcze do niedawna zarezerwowane było dla mężczyzn. I aby nie dziwował się „ale jak to , dziewczynka i nie chce bawić się różowym odkurzaczykiem a interesuje się zestawem kontrukcyjnym najbardziej znanych klocków dla dzieci na świecie starszego brata?”. I aby wspierał tą dziewczynkę a nie chciał na siłę zrobić z niej kobietki. Bo bycie kobietą naukowcem wcale nie oznacza rezygnacji z założenia rodziny, uczesania się u fryzjera czy noszenia biżuterii. Bycie mądrą nie oznacza bycia skrajnie męską (wiem, że wiele osób wciąż ma z tyłu głowy takie uprzedzenia).
Rodzic chłopca aby kiedyś tego chłopca wychować na „rodzica dziewczynki” z przykładu powyżej 🙂
A ktoś, kto nie jest rodzicem i tego nie planuje aby po prostu wzbogacił swoją wiedzę na temat tak ciekawy jak ten, które kobiety realnie dzięki swej pracy zmieniły świat, w którym żyjemy.
Pięćdziesiąt dwie kobiety opisała w swojej książce zadedykowanej (nie, nie kobiecie:) ) Timowi autorka Rachel Swaby.
Nie opiszę wszystkich ale napiszę to, które teksty i o których kobietach zrobiły na mnie samej największe wrażenie podczas tej lektury.
A więc, wspomniana przeze mnie , Virginia Apgar dzięki której powstał standaryzowany system oceny noworodka tuż po jego urodzeniu (brzmi znajomo? mamusie na imprezkach urodzinowo imieninowych za czasów dzieciństwa chwaliły się tym, ile my jako pociechy mieliśmy owych punktów? no więc już wiemy kto i co:)).
Mary Anning , Brytyjka, która zajmowała się paleontologią. Ta amatorka odkryła wiele skamieniałych szkieletów dinozaurów.
Anne McLaren, która zdecydowanie przetarła szlak w powstaniu metody sztucznego zapłodnienia czyli In Vitro. Twórczyni metody nie poprzestała na naukowym umożliwieniu jej zastosowania (co umożliwiło osobom dla których do tej pory rodzicielstwo pozostawało poza granicami możliwości) ale również dbała o etyczne wprowadzenie jej w świat medyczny.
Maria Mitchell, która będąc pierwszą astronom w USA odkryła kometę. Efektem jej prac jest nie tylko to, co odkryła i wnioski, do których doszła podczas lat ciężkiej pracy ale również „nagroda” w postaci pośmiertnego uhonorowania jej postaci nadaniem jej imienia jednemu z kraterów na Księżycu.
Sally Ride, pierwsza Amerykanka w kosmosie.
Ale tak naprawdę każda opowieść jest ciekawa i fascynująca. Opis dążenia kobiet do bycia naukowcami, często pokonywanie trudności a potem osiąganie sukcesów, często za cenę zdrowia czy wręcz życia, to wszystko powodowało, że lektura ta była właśnie fascynująca. Bardzo ją polecam.
Na samo zakończenie, pochwalę bardzo polską okładkę zaprojektowaną przez Ulę Pągowską.
Tak, okładka liczy się bardzo i chwała pani Uli Pągowskiej za to, że nie pokusiła się ani o nawiązanie do okładki oryginalnej ani tym bardziej do (a przecież książka o kobietach) pójścia w stronę okładki z milionową ładną panią na okładce, które to okładki wydają się być po chwili jedną i tą samą i kompletnie nie wpadającą w oko. Duży też plus, że nie otrzymaliśmy na okładce „łopatologicznego” przekazu, z cyklu „mikroskop czy stetoskop”.
Na koniec jeszcze, ta się dziwnie złożyło, że kiedy czytałam tę książkę padły te słowa, zalinkuję je tu, proszę. Właściwie pozostawię to bez komentarza, myślę, że już Wiecie dlaczego twierdzę, że „Upór i przekora” to wciąż lektura z gatunku „obowiązkowych”.
Moja ocena 5 / 6.