…mijającego już niebawem , roku. Jak dotąd przeczytałam 101 książek. Czyli bardzo dobrze.
W tym roku lektury były udane ale muszę powiedzieć, że nie było tak wielu ogromnych zachwytów jak w poprzednim roku.
Na pewno, to podkreślam, styczeń i luty, należeć będą do Eleny Ferrante. To nazwisko a raczej jej książki, stanowić będą moje prywatne „odkrycie”. I bardzo je polecam. Dlaczego? Bo pokazały prozę mocną, dosadną, prawdziwą, mięsistą. I widać, że zdecydowanie opartą na prawdziwych wydarzeniach i życiu autorki.
Ten rok to również mój zachwyt nad prozą czeską. Odkrywam ją dla siebie i będę dalej to robić bo z tego , co widzę, jedynie jedna z czeskich książek, czytanych w tym roku (a jest nią „Świnki morskie” Ludvika Vaculika) niezbyt mi się podobała.
Na kolana rzuciła mnie ze śmiechu dwuczęściowa opowieść autorstwa Evzena Bocka o ostatniej arystokratce czyli „Ostatnia arystokratka” i „Arystokratka w ukropie”. Jeśli miałabym komuś polecić coś baaardzo śmiesznego, co na pewno poprawi nastrój to zdecydowanie są to takie właśnie książki.
No a z niekoniecznie wesołych ale na pewno dobrych, skończona przeze mnie niedawno książka „Podróżowanie z Beniaminem” Martina Vopenki.
Nie zawiódł mnie tym razem Lee Child i opowieść o Jacku Reacherze „Zmuś mnie”. Jeśli już jestem przy sensacji to na plus zdecydowanie tym razem Marty Guzowskiej „Chciwość”. Świetna książka, bardzo dobry kawałek sensacji archeologicznej 🙂 Zdecydowanie tak.
Kryminałów czytałam zdecydowanie mniej niż do tej pory ale odkryciem są dla mnie książki Kate Atkinson, które czytałam jedna po drugiej, cały cykl o detektywie Jacksonie Brodiem.
Jak również odkryciem było dla mnie nazwisko Francuza , Michela Bussi i jego kryminały.
Powróciłam też w tym roku do Donny Leon i ufff, po jej „Kwestiach wiary”, przez które nie udało mi się przebrnąć, zdecydowanie dobrze czytało się „Zachłanność”, „Po nitce do kłębka” i „Złote jajo”.
Proza, która bardzo mi się spodobała to dwie przeczytane książki autorstwa Niny George czyli Księżyc nad Bretanią” i „Lawendowy pokój”.
Bardzo mi się podobała książka, opis podróży matki i córki czyli „Podróże z owocem granatu” Sue Monk Kidd i Ann Kidd Taylor.
Przyjemnym zaskoczeniem było inne nazwisko z Francji a mianowicie Barbara Constantine i jej „I jeszcze Paulette”.
Wstrząsnął mną reportaż Katarzyny Boni „Ganbare! Warsztaty umierania” czyli krajobraz, nie , nie po bitwie ale po katastrofie ekologicznej w Japonii. Krajobraz zarówno ten fizyczny jak i ludzkich dusz i zamieszania jakie się tam wydarzyło.
Thriller ? który bardzo mi się spodobał, to „Ktoś we mnie”Sary Waters. Bardzo mi się ta książka podobała.
Z książek o miejscach, o podróżach, o innych stronach ,to podobały mi się opowieści Ilony Wiśniewskiej „Hen. Na północy Norwegii” i o emigrantach z Polski książka czyli Malwiny Wrotniak „Tam mieszkam. Życie Polaków za granicą”.
Podobnie jak prozy czeskiej czytam za mało prozy ogólnie nazwę to, Wschodu. I oto postanowienie aby czytać jej nieco więcej. A postanowienie za sprawą ładnych opowiadań autorstwa Han Malsuk „Filiżanka herbaty. Wybór nowel”. Wczoraj była pyszna promocja na ebooki Wydawnictwa Dialog i nabyłam drugi zbiór opowiadań tej autorki.
Świetnym pomysłem był powrót do Muminków, pisałam o tym już kilkakrotnie więc nie będę się powtarzać, powiem tylko, że to bardzo mądre książki i zaskakująco nie tylko dla dzieci.
No i na koniec, w klimacie około Bożo Narodzeniowym, zbiór opowiadań czterech autorek, wydany pod tytułem zaczerpniętym od pierwszego w zbiorze czyli „Magia Bożego Narodzenia.
Nie było źle ale trochę mi żal, że taki arcyzachwyt książkowy wystąpił głównie w pierwszej połowie roku (Ferrante i Bocek). Może w przyszłym roku te zachwyty wystąpią i częściej i może bardziej równomiernie.