Wydana w Wydawnictwie Agora. Warszawa (2014). Ebook.
Łatwo się wzruszam. Wiedzą o tym moi bliscy i dalsi znajomi. Niemniej jednak mimo, że zdarza mi się (czego się nigdy nie wypieram) uronić łzę nad czytaną książką, to chyba do tej pory parę dosłownie razy zdarzyło mi się wzruszenie tak silne, że wycisnęło z moich oczu łzy, które zachlapały stół, przy którym siedziałam. Działo się to gdy już praktycznie kończyłam czytać tę książkę. Książkę, co do której, nie waham się tego sformułowania użyć, jestem pewna, że stanie się jedną z ulubionych a na pewno jedną z najlepszych książek czytanych przeze mnie w roku 2015.
Autor, noszący imię i nazwisko popularnego w naszym kraju aktora (cóż to musi być za brzemię, naprawdę) popełnił bowiem książkę wspaniałą. Gdzieś po drodze o tej książce udało mi się wyczytać, że jest to książka o miłości. Owszem, też. Ale nie tylko. To książka o tak różnych sprawach, uczuciach, emocjach, tak wielowątkowa, wielowarstwowa, a przy tym na samym końcu spięta w piękną i logiczną klamrę. I nie, nie jest to książka, co do której mimo jej objętości, mogłabym powiedzieć, że czegokolwiek w niej jest za dużo .Wręcz, co ostatnio zdarzało mi się dość rzadko podczas lektury, miałam bardzo silne poczucie niedosytu i chęć aby ta historia opowiadała mi się dalej i dalej i dalej…
To opowieść o rodzinie. A takie, uważam, są zawsze najciekawsze. O rodzinie z niełatwą historią (i to tą dosłowną historią jako częścią składową narodowości wręcz a nie tylko opowieścią) i o zagmatwanych losach.
Rodziną, której dzieje poznajemy na przestrzeni lat kilkudziesięciu jest rodzina narratora, Piotra. Kończymy książkę w czasach nam współczesnych ale rozpoczynamy tuż po tym, jak Polacy zaczęli zasiedlać Wrocław. Już samo miejsce, w którym dzieje się akcja książki czyli właśnie Wrocław, obiecuje, że treść na pewno będzie interesująca. Wrocław. Miasto o losach burzliwych i skomplikowanych tak jak losy ludzi je zamieszkujących. Wszystkich bez wyjątku. Tych, którzy mieszkali tam przed wybuchem IIWŚ i tych, którym przyszło zamieszkiwać to miasto już po zakończeniu tej wojny.
Rodzina Piotra to rodzina, która zapewne w czasach po wojnie dziwiła i nie dziwiła wcale, z najrozmaitszych względów. Dziwiła bo Polak żenił się z Niemką. Nie dziwiła, bo zapewne takich związków w tamtych czasach wcale nie było tak mało jak ktoś mógłby przypuszczać.
Jest więc poniemiecka kamienica Freytagów. Freytagowie mieli w swej rodzinie pisarza ale właścicielami domu jest ktoś inny z tej rodziny. Tę konkretną a nie inną kamienicę wybiera na zamieszkanie po wojnie mama głównego bohatera. I od tej pory snuje się barwna opowieść o życiu rodziny mieszanej, niemiecko polskiej w tym mieście niemieckim a teraz nagle polskim. Poznajemy zarówno losy samej rodziny jak i mieszkańców kamienicy a trzeba zaznaczyć jedno, galeria postaci jest tam wyjątkowo nieprzeciętna i ciekawa. Los każdego z zamieszkujących ten dom stanowić może kanwę następnej opowieści.
Z mieszkania po właścicielach kamienicy matka bohatera nie pozwala wyrzucić nic. To, czego po niemieckich mieszkańcach nie dało się upchnąć w mieszkaniu (początkowo sześciopokojowym, potem w wyniku losowych perypetii o nieco zmniejszonym metrażu) znosi się do piwnicy. Która to ogromna jest jakby przedłużeniem sfery mieszkalnej, przynajmniej do pewnego czasu, naszego bohatera.
Mama Piotra staje się strażniczką mienia Freytagów. A co za tym idzie, według mnie ona symbolicznie staje się strażniczką tytułowych tęsknot wszystkich zamieszkujących tę kamienicę. Tęsknot za uczuciem, za macierzyństwem, za miłością, za utraconym domem i częścią kraju, który został za Bugiem. I za tym wszystkim, za czym tylko tęsknić można.
To taka piękna książka, o której aż boję się cokolwiek pisać bo mam obawy, że moje nieudolne próby odtworzenia jej klimatu tę jej (tak, znów górnolotnie) wspaniałość jej odbierze.
Na sam koniec pragnę zauważyć, że książka ta jest wycyzelowana os stóp do głów, że tak się wyrażę a może od okładki tytułowej z przepięknym tytułem aż po ostatnią stronę. Wycyzelowana słowem albowiem tytuły rozdziałów same w sobie również stanowią przyjemność dla czytelnika. I nic jak już chyba powyżej pisałam, nic tu nie jest przypadkowe.
Jeśli macie ochotę na książkę, która będzie ucztą literacką, w której prawda zapewne miesza się z fikcją ale tak, że nie macie zupełnie pojęcia jak i w jakim stopniu, jeśli chcecie , oczekujecie książki, która porwie was w swój świat i nie wypuści aż do strony ostatniej, oto ją macie.
I żałuję, żałuję doprawdy, że rok temu kiedy się ukazała, że już wtedy jej nie przeczytałam. Ale też cieszę się, że nareszcie po nią sięgnęłam.
Moja ocena to 6.5 / 6.
