Wydana w Wydawnictwie Świat Książki. Warszawa (2011).
Przełożyła Małgorzata Miłosz. Tytuł oryginalny The language od flowers.
E-book otrzymany na Święta okazał się bardzo ciekawym prezentem. Muszę też powiedzieć, że chyba pierwszy raz, stwierdzam, że nieco podkoloryzowany tytuł polskiego wydania podoba mi się o wiele wiele bardziej niż ten autorski.
„Sekretny język kwiatów” urzekł mnie nie tyle swoją fabułą (dość przewidywalną i nie jakoś wielce odkrywczą) natomiast pomysłem na sposób wyrażania uczuć głównej bohaterki, sieroty Victorii Jones. Otóż dawno temu, jeszcze za czasów wiktoriańskich stworzony został tajemniczy język kwiatów, a raczej wyrażania swoich uczuć za pomocą kwiatów i roślin właśnie. Wielu kwiatom, roślinom, które dobrze znamy zostały przyporządkowane dane uczucia, jak miłość, prośba o przebaczenie, radość, sukces itd.
Tym językiem po wielu latach posługuje się właśnie główna bohaterka książki, której życie nie jest usłane różami, że posłużę się również kwiatowym wyrażeniem. Pozostawiona jako noworodek całe życie tuła się pomiędzy jedną a drugą rodziną zastępczą czy w końcu w domach dziecka. W rezultacie opuszcza opiekę społeczną w wieku lat osiemnastu jako osoba kompletnie nie zsocjalizowana i nie radząca sobie w rzeczywistości. Ale niewielu to obchodzi. To kolejna książka po „Białym Oleandrze”, która obala nadzieje na dobry i sprawnie funkcjonujący system opieki zastępczej w Stanach Zjednoczonych.
Victoria nie budzi może początkowo w czytelnikach wiele sympatii aczkolwiek jesteśmy ciekawi, co jest przyczyną tego, dlaczego tak bardzo nie lubi ona ludzi, nie chce się z nimi zaprzyjaźniać i nie znosi świata. Poznajemy jej życie współczesne po opuszczeniu domów opieki ale również cofamy się w przeszłość i stopniowo, stopniowo dowiadujemy się, co działo się w jej życiu i dlaczego jest ona tak doświadczona przez życie z czego wynika jej zgorzknienie i zamknięcie się na ludzi. Swoje uczucia wyraża właśnie za pomocą kwiatów i ich ukrytych znaczeń.
Na szczęście Victoria posiada dar, wiadomości na temat kwiatów i możliwości ich wykorzystania, co staje się przyczynkiem do rozpoczęcia pracy w jednej z kwiaciarni. Renata, która zatrudnia młodą dziewczynę prawdopodobnie wyczuwa od razu zranione dziecko wciąż tkwiące w ciele tej niby dorosłej osoby i chce jej pomóc, co również przynosi jej samej profity. Okazuje się bowiem, że pomysły na bukiety, które serwuje klientom kwiaciarni Victoria są jak najbardziej trafione, przynoszą ludziom coś więcej niż radość z ładnego otrzymanego bukietu. Mimo, że nie znają tajemniczego wiktoriańskiego przecież języka kwiatów, jakby podświadomie czuli to, co jest przekazywane za pomocą tych bukietów, kompozycji. Victoria staje się poniekąd jakby Amelią ze słynnego filmu, pomagając ludziom w rozwiązywaniu ich problemów, rozwiązaniu zapiekłych starych sporów czy odkryciu wielkich miłości.
Przez cały czas kibicujemy jednak głównej bohaterce w tym aby i jej życie uległo jakiejś pozytywnej zmianie. Ta młoda osoba, której nikt nie nauczył jak kochać, której nikt nie dał szansy na miłość (jedyna szansa, jaką miała została niestety zaprzepaszczona w wyniku nieciekawych zdarzeń).
Jednak mamy nadzieję, że tak jak ona pomogła i zmieniła na lepsze życie różnych osób tak i jej samej ulegnie poprawie, wydarzy się coś, co odmieni jej tak naprawdę smutną egzystencję.
To w rezultacie optymistyczna książka, bo niesie ze sobą pozytywne rozwiązanie i mimo, że niełatwo będzie jej to osiągnąć i Victoria w końcu osiągnie nagrodę. Spotka się z miłością, która początkowo ją przerazi, do tego stopnia, że powielając dawne błędy odrzuci ją, ale na szczęście da sobie ponowną szansę. Z tym, że będzie się musiała wiele jeszcze nauczyć. Na szczęście z życzliwymi jej , kochającymi ją osobami.
Na końcu zaprezentowany jest słownik kwiatów i opis tego, co za ich pomocą można wyrazić, co stanowi bardzo ciekawy dodatek, szczególnie dla kogoś, kto interesuje się roślinami i kwiatami.
Moja ocena to 5 / 6.