„Cztery płatki śniegu”. Joanna Szarańska.

Wydana w Wydawnictwie Czwarta Strona. Poznań (2017). Ebook.

Panie i panowie, niniejszym ogłaszam „Cztery płatki śniegu” Joanny Szarańskiej jedną z najładniejszych i najlepszych książek z motywem Świąt Bożego Narodzenia, jaką czytałam. Tak. 
Już sama dedykacja autorki dla Jej Mamy chwyta za serce i od początku sugeruje,że ta książka stanie się przypomnieniem tego co tak naprawdę najważniejsze jest w tych świątecznych dniach.

Na wstępie, ma piękną okładkę zaprojektowaną przez Izabellę Marcinowską. To już sprawia, że bierze się ją z przyjemnością do ręki (nawet jeśli czyta się jak ja – ebook).

Kalwaria Zebrzydowska, kamienica przy ulicy Weissa, i kilka rodzin mieszkających w tejże kamienicy. Małżeństwa, rodziny z różnym stażem.  Zuzanna z mężem Kajetanem i córką Agatą. Marzena , wdowa z córeczką Stasią. Monika, młoda mężatka i dość świeżo upieczona mama małego synka, Piotrusia i jej mąż. Anna, żona niewyobrażalnego skąpca Waldemara. Cztery kobiety jak tytułowe cztery płatki śniegu. I pani Michalska. Samozwańcza dozorczyni. Pani, którą mieszkańcy kamienicy widują codziennie jak z miotłą czy szmatką porządkuje i pucuje korytarz ich domu. Przy okazji zagadując sąsiadów. W tym roku pani Michalska postanawia zjednoczyć sąsiadów w Wigilię i prosi aby sąsiedzi zebrali się na wspólne ubieranie drzewka rosnącego na podwórku kamienicy i razem pokolędowali. 

Te cztery wspomniane przeze mnie rodziny szykują się powoli na Święta ale każda z nich przeżywa swoje przygody. I znów, jak przy trylogii „Kalina w malinach” Joanny Szarańskiej do głosu dochodzi niesamowicie fajne poczucie humoru autorki. Naprawdę nie potrzeba patosu w książce z motywem Świąt Bożego Narodzenia aby pod koniec lektury nie móc stwierdzić, że „przeczytało się świetną książkę”. No więc tak, przygody jakich doświadczały poszczególne rodziny są przez autorkę opisywane w tak śmieszny sposób, że właściwie większość lektury przechichrałam się zdrowo. Właściwie jedynie wątek Anny i Waldemara nie miał w sobie za wiele do śmiechu, niestety. Najzabawniejszy jest wątek Zuzanny i Kajetana a Marzena i Stasia to z kolei historia wzruszająca zwłaszcza dla każdego rodzica. 

Mamy tu więc poniekąd do czynienia z komedią pomyłek a dla wielbicieli przygód Kaliny autorka nawet „sprowadziła” Kalinę w tej części na gościnne występy. 

I właściwie można by powiedzieć, że jest to po prostu dobrze napisana książka na wesoło z motywem świątecznym gdyby nie to, co niesie ze sobą wątek pani Michalskiej. To ona tak naprawdę najlepiej zna swoich sąsiadów. To ona z czasem wie, co tak naprawdę ważnego dzieje się w czyim domu. Nie ma to nic wspólnego ze szpiegowaniem czy plotkami, po prostu ta starsza pani budzi w ludziach zaufanie i z czasem otwierają oni przed nią swoje serca. 
A pani Michalska na swój specyficzny sposób, skrywając serdeczne i dobre intencje, pomaga wszystkim tym zagubionym istotom jak się da najlepiej. 

I to właśnie dzięki pani Michalskiej wszyscy zrozumieją albo przynajmniej przypomną sobie to, co najważniejsze jest w istocie Świąt Bożego Narodzenia. Ktoś powie „ale to już było tyle razy” i właściwie tak, było. I co z tego ? Joanna Szarańska raz jeszcze przypomina nam z wielkim wdziękiem i poczuciem humoru co jest najważniejsze w te rodzinne Święta a także przypomina, że wciąż i zawsze warto jest nie obrzucać przelotnym spojrzeniem swoich sąsiadów a patrzeć na nich i widzieć ich. I plus za historię Nudy, już o tym pisałam podczas pisania o przygodach Kaliny, że cieszę się, że w swoich książkach autorka nieustająco wplata w treść przygody zwierząt i przypomina, że jesteśmy dla nich często jedynym opiekunem i powinniśmy traktować zwierzęta z szacunkiem i miłością.

Uprzedzam też lojalnie, że pod koniec książki ta wesoło dotąd prowadzona narracja stanie się refleksyjna i bardzo , bardzo wzruszająca. Właściwie to można naszykować chusteczki. Ta książka jest jak życie, i wesoła i smutna. I słodka i gorzka. I zaśmiewałam się przy niej do łez i łykałam łzy wzruszenia. 
Cieszę się, że autorka napisała coś nieco innego od Kalinowych przygód (mimo obecności Kaliny w tej części) bo pokazała jak wiele jeszcze ma pomysłów i jak warto jest czekać na kolejne książki spod Jej pióra. 

Dziękuję za tę książkę, Joanno. 

Moja ocena to 6 / 6.