„Motywy osobiste”. Aleksandra Marinina.

Wydana w Wydawnictwie Czwarta Strona. Poznań (2017). Ebook. 

Przełożyła Aleksandra Stronka. 
Tytuł oryginalny Личные мотивы.

Powiem a raczej napiszę tak. Mam z tą książką spory problem. Niestety. Niestety, bo jak Wiecie, Marinina to jedna moich ulubionych autorek ale też zauważyłam, że jestem wobec jej książek surowa. Nie wszystkie wcale oceniłam bardzo wysoko i tak właśnie stanie się z tą książką. Z którą, jednak wrócę do poprzedniego stwierdzenia, mam kłopot. A jaki? A taki mianowicie , że niektóre jej warstwy nie do końca mi się podobają a inne z kolei bardzo. 

Aleksandra Marinina zmienia powoli styl pisania. Starsze kryminały były stricte kryminałami. Z dobrze, żeby nie powiedzieć, świetnie oddanym tłem obyczajowo społecznym po upadku ZSSR w Rosji. Nowym tworze państwowym, które wykluło się po upadku kolosa i w którym ludzie jakby na nowo uczyli się żyć a na pewno na nowych warunkach społeczno ekonomicznych. Natomiast daleko było książkom kryminalnym wtedy pisanymi przez autorkę do skandynawskich psychologicznych książek z tłem kryminalnym, że w ten sposób to określę.

Obecnie odnoszę wrażenie i to mi się podoba, że Marinina zaczyna bardziej skupiać się na psychologii swoich postaci, w tym, co mnie osobiście cieszy, Nastii Kamieńskiej. Czemu tak mnie to cieszy ? Ano dlatego, że kiedyś nie przepadałam za Nastią a teraz, o dziwo, odkrywam, że tę nową,pełną refleksji, starszą ale wciąż młodą duchem, patrzącą w nowy sposób na świat, zaczynam z książki na książkę bardziej lubić. Co prawda mam wrażenie, że autorka nieco przesadziła z nastrojem smutku jaki towarzyszy Kamieńskiej ale być może tak na bohaterkę książek działa upływ czasu i to, z czym całe życie zmagała się czyli nagromadzone doświadczenie w kwestii przestępczości.

Dlatego też pod tym względem nastąpił w książkach Marininej ogromny rozwój i oceniam to na plus. Nie inaczej jest w tej książce. Mój kłopot czy problem dotyczył wątku kryminalnego. Na początku niestety, zupełnie mi nie szło, nie wciągnęłam się w to, co było opisane i wręcz byłam już w chwili gdy nie doczekawszy się wystąpienia Kamieńskiej (w „Motywach osobistych” pojawia się ona dłuższą chwilę po rozpoczęciu się akcji książki) zastanawiałam się nad jej odłożeniem. Wiedziałam jednak, że odłożywszy ją już po książkę zapewne nie sięgnę. Postanowiłam więc czytać dalej aby chociażby dowiedzieć się o co chodziło w warstwie kryminalnej. 
Dlaczego pewnej nocy ktoś zabija w Moskwie pochodzącego z innego miasta robotnika budowlanego a także w zupełnie innym mieście, chorującego emerytowanego chirurga dziecięcego.

A tak właśnie zaczyna się książka. Dlaczego narzekam na wątek kryminalny? Długo mnie nie wciągał , a ponadto, niestety , mnogość postaci wprowadzonych na potrzeby akcji sprawiła, że zaczęłam się w tych wszystkich postaciach zwyczajnie gubić. To sprawiało, że lektura nie była tak porywająca jakbym sobie tego życzyła.

Zachwyciłam się natomiast zupełnie innym wątkiem. Otóż, panie i panowie, Nastia Kamieńska nareszcie doceniła swoje szczęście w życiu. I kogoś, kto kocha ją i jest obok niej od niemal zawsze bo przecież od dzieciństwa. Tak tak, mowa o Czistiakowie 🙂 Nie przepadałam za Nastią właśnie z powodu tego jak traktowała najpierw swego partnera a potem męża (w tej części celebrować będą piętnastą rocznicę ślubu). Jak coś oczywistego, kogoś kto jej się absolutnie i słusznie należy i nie powinno się mieć żadnych wątpliwości, że to ktoś w kogo obecność obok nie można wątpić i której to obecności często wręcz się nie zauważa mając ją za pewnik. 

W „Motywach osobistych” Nastia Kamieńska robi się zdecydowanie bardziej filozoficzna i refleksyjna i nagle chyba dociera do niej samej jak sama kocha męża i jak cieszy ją jej obecność w jej życiu. Poza tym, co również jakoś mnie ucieszyło, Nastia w tej części zaczyna jakby na nowo żyć, odkrywać to, że życie to nie ciąg przestępczych działań , które należy rozwiązać ale również dobre wydarzenia, miłe chwile i sprawy, których do tej pory nie zauważało się albo nie próbowało.
W tej części Kamieńska sprawi sobie muszlę na straganie w nadmorskim kurorcie, do którego rzuci ją śledztwo jak również, co miłe, będzie pracowała ze swoim mężem. No i obejdzie w miły sposób rocznicę własnego ślubu co jak wiemy, dla Nastii Kamieńskiej wcale do tej pory nie było takie oczywiste. Ponownie cieszy się swoją nową pasją do fotografowania, można powiedzieć, że nareszcie cieszy się życiem. 

Kryminalna historia, o tym już pisałam, wciągnęła mnie początkowo średnio, żeby nie powiedzieć niemal wcale ale z czasem jakoś się rozkręciła. Jak już pisałam, dla mnie było zbyt wiele postaci, co tworzyło wrażenie tłoku i chaosu a mniej uważny czytelnik mógł się nieco pogubić. 

Niemniej jednak w rezultacie i tu byłam ciekawa jak się sprawy powyjaśniają i owo wyjaśnienie otrzymałam. 

Tak więc moje uczucia po lekturze „Motywów osobistych” są dość mieszane. Właściwie warstwa obyczajowo psychologiczna jest w niej na wysokim poziomie więc ostatecznie zdecydowałam się podarować jej ocenę 4.5 / 6.