Wydana w Wydawnictwie Zysk i S-ka. Poznań (2017). Ebook.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa.
Mam wielki sentyment do książek ze szczęściem w tytule więc wiedziałam, że mam ochotę na przeczytanie tej książki. I , co od razu zaznaczam, „wybaczam” książce to, że jej zakończenie nie stanowiło dla mnie niespodzianki. Jak już kilka razy tu wspominałam, lubię sobie raz na jakiś czas przeczytać „bajkę dla dorosłych”. Taką opowieść co do której nie muszę bać się, że zakończy się w sposób przygnębiający.
Akcja książki dzieje się praktycznie na przestrzeni jednego miesiąca plus nieco później. Ale tak naprawdę cała historia zostaje opowiedziana w ciągu jednego miesiąca, jakim jest grudzień.
A jest to jak wiadomo, miesiąc przedświąteczny. I jest to też taki czas, w którym jest nadzieja na to, że zadziała słynna magia Świąt, o której tyle słyszymy w reklamach emitowanych w tym czasie. Nie jest to stricte świąteczna opowieść ale z pewnością ważna rzecz stanie się w czasie około świątecznym .
Zuzanna i Adam kiedyś byli parą. Ich związek, mimo że oboje byli młodzi, wydawał się bardzo poważny. Przynajmniej dla Zuzy. I tym bardziej zabolało ją i stało się niezrozumiałe to, że trzy lata temu Adam zniknął z jej życia dosłownie z chwili na chwilę. Zostawił ją bez słowa wyjaśnienia, dosłownie zapadł się pod ziemię.
Jednak próby zapomnienia o miłości nie dają rezultatu. Zuza nawet próbuje stworzyć nowy związek z kimś, kogo zna od dawna, ale nie ma w tym żadnego uczucia, żadnej pasji, nie ma po prostu miłości.
Na domiar złego, równie nagle jak trzy lata temu zniknął, tak nagle, z dnia na dzień do miasteczka powraca Adam.
Jego historię po zniknięciu z życia Zuzanny znamy jako czytelnicy, jednak sama kobieta dowiaduje się stopniowo co stało za zniknięciem mężczyzny z jej życia.
„Jutro będziemy szczęśliwi” jak już wspomniałam, nie była może dla mnie zaskakująca ale też i nie na zaskoczenia liczyłam sięgając po nią. Kibicowałam natomiast tej dwójce w poczynaniach obojga i próbie powrotu do siebie. Nie jest to jednak łatwe, gdy dzieli dwójkę osób nie tylko przeszłość ale może nie tyle kłamstwa co brak prawdy i informacji. Nie jest więc łatwo zaufać komuś w chwili gdy zostało się zranionym bardzo mocno.
Cieszy mnie, że najważniejsze chwile i rozstrzygnięcia spraw autorka zostawiła w książce na czas przed i około świąteczny. Jak ciepła atmosfera przy świątecznym stole gdy dzielimy się Opłatkiem z bliskimi, z przyjaciółmi, tak to zakończenie historii otuliło mnie swoim ciepłem i optymizmem.
Wiem, że są osoby, które oczywiście mogą narzekać na oczywistość czy wręcz może przewidywalność tej opowieści ale po pierwsze, na szczęście, nie każdy musi czytać i zachwycać się tym samym co ja, a po drugie wiem, że są chwile kiedy chcemy przeczytać coś pokrzepiającego i „ciepłego”. A taka jest ta książka.
Moja ocena 4.5 / 6.
