wieś warmińska…

…sielska po raz trzeci tworzyła nasz urlop. A raczej i wieś i jak zwykle fajne miejsce do mieszkania i serdeczni ludzie i nasi zaprzyjaźnieni już z nami gospodarze i nowi ludzie, z którymi się poznaliśmy. W maju, kiedy byliśmy tam drugi raz po powrocie zażartowałam do P., że najprawdopodobniej dopóki dziecko będzie chciało z nami, rodzicami, jeździć na wakacje, to temat wakacji mamy załatwiony. Teraz już nie traktuję tego jako żartu a raczej jako …pewnik 🙂

Sądzę, że dla niektórych takie wakacje byłyby zwyczajnie nudne ale szczerze, dla nas są w porządku. Dla mnie wielkim plusem jest to, że teren na tyle jest bezpieczny i znany, że Jasiek spokojnie może go eksplorować a my mamy możliwość siądnięcia na leżaku z książką. Przeczytałam aż cztery książki podczas wyjazdu, co mnie samą zaskoczyło bowiem urlop to raczej do tej pory był mało książkowy czas. A były to „Szukaj mnie wśród lawendy. Zuzanna” Agnieszki Lingas-Łoniewskiej. Takie czytadło z Chorwacją w tle, pierwsza część z trzech opowieści o trzech siostrach.

Następne dwie książki to łupy za mniej niż dziesięć złotych każda z „owadziego” dyskontu. Pierwsza to „Ogród oleandrów” Rosy Ventrello. Zaskakująco udana książka, opowieść z perspektywy dorosłej już bohaterki, która największy nacisk opowieści kładzie na swoje dzieciństwo upływające w małej miejscowości włoskiej chwilę przed wybuchem IIWŚ. Wojny jest w książce mało, nawet przez chwilę zastanawiałam się nad tym, po czym stwierdziłam, że może autorka miała już dosyć podobnych książek a chodziło jej o coś innego bo sam opis tego dzieciństwa, niby takiej zwykłej codzienności podobał mi się bardzo i jak mówię, książka bardzo udana.

Drugim łupem była książka Guillaume Musso o tytule „Ponieważ cię kocham”. Muszę powiedzieć, ż to było moje pierwsze i już wiem, że nie ostatnie spotkanie z książkami tego autora. Jak ja się uchowałam bez żadnej książki tego autora zwłaszcza, że promocja jego książek jest od lat silna i nazwisko nie było mi obce? nie wiem, wiem, że książka bardzo mi się podobała. 

A ostatnia książka, to „Francuski klejnot” Anny J. Szepielak, kontynuacja „Francuskiego zlecenia”, o której to książce pisałam tu, w tym wpisie.  Mnie się podobała i uważam tę książkę za udaną.