„Bilet do szczęścia”. Beata Majewska.

Wydana w Wydawnictwie Publicat. Poznań (2017).

Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa.

O poprzedniej książce, w której poznajemy losy Łucji i Hugona pisałam w tym wpisie.

Tamta część pozostawiła mnie w niejakim niedosycie czytelniczym. Ciekawa byłam jak potoczą się losy głównych bohaterów a przede wszystkim czy będzie szczęśliwe zakończenie tej nietypowej historii ni to miłosnej ni to niekoniecznie takowej.
Teraz dla tych, którzy chcą czytać „Bilet do szczęścia”. Może niech dalej nie czytają bo zamierzam zdradzić wiele w treści książki.

A mianowicie między innymi to, że tak, będzie tak oczekiwane przeze mnie szczęśliwe zakończenie tej historii. (O czym przekonałam się kiedy zaczęłam lekturę od zapuszczenia żurawia na ostatnie strony książki i od razu uspokojona czytałam sobie całość:P). Tak więc poznamy kontynuację losów Łucji i Hugona. W tej części zostaną rodzicami małej Marysi. Ale to nie jedyne doświadczenie, które postawi przed nimi los. 

Mogłabym się pokusić o stwierdzenie, że zarówno „Konkurs na żonę” jak i „Bilet do szczęścia” to lekka historia miłosna. I faktycznie , po trochu taka jest ale to nie tylko romans ze szczęśliwym zakończeniem. To także, co dla mnie ważne, opowieść o tym, jak ważne w naszym życiu jest to abyśmy umieli wybaczać. Trwanie w takim zapiekłym poczuciu złości do kogoś, nieumiejętność przebaczenia mu i wyciągnięcia dłoni na zgodę, to wszystko sprawia,że jedynie taka osoba jest nieszczęśliwa , a niekoniecznie ta, której się nie wybacza (chociaż ona również, oczywiście).

W „Bilecie do szczęścia” Łucja wybaczy swojemu mężowi. Ale również jej mąż , Hugon, wybaczy a a przynajmniej spróbuje dać drugą szansę swojemu ojcu, którego tak naprawdę przez większość dotychczasowego życia nie miał i nie znał. 

Poczucie ulgi, które ułatwia życie i które sprawia, że można iść naprzód bez obciążenia, to według mnie ciekawy poruszony przez autorkę aspekt. A że podany w miłej historii, która dobrze się skończyła? A dlaczego by w sumie nie? Przyznaję się, że ostatnio mam ochotę na tego typu zakończenia czytanych przeze mnie książek. 

Łucja i Hugon mają będą więc wiedli  życie pełne wydarzeń i niespodzianek wraz ze swoją córeczką Marysią i bliższymi i dalszymi członkami rodziny. Niektórych z tych członków będą mieli okazję dopiero poznać i chyba dobrze, że dali sobie ku temu szansę i okazję. 

Co mnie ujęło w wysyłce książki do mnie to zielona koperta dołączona do książki z moim własnym, prywatnym „Biletem do szczęścia”. Ujęło mnie to bardzo bo może to i drobny gest a jakże przyjemny, od razu poprawił mi się humor. 

Poza tym nieustająco pozostaję pod wrażeniem przyjemnej okładki zaprojektowanej ponownie przez panią Ilonę Gostyńską-Rymkiewicz. 

Moja ocena to 5 / 6.