…rodzinne wyjście do kina odbyło się wczoraj. Dwa tygodnie temu Jasia do kina zaprosił jego przyjaciel z przedszkola, A.. Nie miałam serca stawać na drodze prawdziwej męskiej przyjaźni 🙂 I nastąpiło wielkie umawianie się na film „Auta 3”.
No i wczoraj odbyło się wielkie wyjście do kina. Fajnie, że mamy je na Ursynowie tak blisko. Jak na pierwsze wyjście do kina , długi film poprzedzony dość długim blokiem reklamowym , Jaś dał sobie radę wyśmienicie. Po seansie odreagowali z A. organizując sobie prywatny wyścig 🙂
A dla nas nastał wspaniały czas 🙂 Możliwości chodzenia na filmy dla dzieci bez wymyślania powodów i udawania, że „przypadkiem” znaleźliśmy się w kinie 😛
„Tajemnicza śmierć Marianny Biel”. Marta Matyszczak.
Wydana w Wydawnictwie Dolnośląskim. Poznań (2017).
Książkę wygrałam w konkursie organizowanym przez Autorkę na Fb. I jak to na Śląsku, konkretnie, szybko otrzymałam dwa dni później ( i nawet moja zawsze rzucająca mi kłody pod nogi poczta tym razem nie storpedowała szybkiego dostarczenia nagrody:P ).
Książkę otrzymałam z miłą dedykacją samej Autorki i jej pomocnika (z tym, że pomocnik ograniczył się do przybicia dwóch pieczątek z rysunkiem psa i śladu psiej łapy:) ).
„Tajemnicza śmierć Marianny Biel” to literacki debiut. I jest to debiut bardzo dobry. Jedno co mnie zaskoczyło , to promowanie tej książki jako kryminału na wesoło. Albowiem ja podczas lektury wesołości nijak tam nie odczytałam. Odczytałam natomiast pewien świetny pomysł na narrację a mianowicie część treści książki poznajemy dzięki narracji niejakiego Gucia. Gucio to starszy mieszkaniec schroniska dla…zwierząt. Tak, tak. Losy Gucia poznajemy jednak od jednej z najszczęśliwszych chwil jego życia (a być może najszczęśliwszej?) czyli od momentu adopcji go przez Szymona Solańskiego. Byłego policjanta a obecnie prywatnego detektywa.
Teraz mała dygresja. Gucio a raczej jego pierwowzór istnieje naprawdę. Marta Matyszczak naprawdę ma takiego psa , jest nim fantastyczny kundelek o imieniu, tadam, niespodzianka… Gucio 🙂 . I pierwowzór literackiego bohatera również ma za sobą smutny epizod schroniskowy zanim Autorka nie zaoferowała mu swego serca i domu. Wierzcie mi, Gucio wygląda na takiego, który faktycznie podpowiadał Marcie Matyszczak fragmenty książki, ja tam przynajmniej zdecydowanie w to wierzę.
Teraz wracam do książki. Dlaczego przyczepiłam się do promowania tego kryminału dziejącego się na Śląsku bo w Chorzowie obecnych lat jako książki pisanej na wesoło? Ano przyczepiłam się bo ja nijak tej wesołości nie mogłam się doszukać. Jest to bowiem książka niezbyt wesoła. A nawet – bardzo smutna. Począwszy od tego, co dowiadujemy się o losach byłego policjanta, Solańskiego, a skończywszy na tym jak zaczyna się akcja książki. A zaczyna się w chwili gdy okazuje się, że ciało zamordowanej Marianny Biel, zamieszkującej lokal w chorzowskim familoku leżało nieodnalezione w piwnicy dość długi czas. Czyli, może i mamy nowocześniejsze czasy z ich przywilejami i udogodnieniami ale czy po drodze do tych czasów nie zagubiliśmy czegoś co było istotne kiedyś a mianowicie zainteresowania drugim człowiekiem ?
Szymon Solański pomimo zaprzestania pracy w policji zaczyna swoje prywatne śledztwo dotyczące okoliczności śmierci Marianny Biel (dawnej aktorki odnoszącej pewne sukcesy w teatrze „Uciecha”). Pomaga mu w tym intensywnie Gucio i znajoma z dzieciństwa, dziennikarka , Róża.
Jeśli chodzi o warstwę kryminalną książki to według mnie jest jak trzeba. Mamy kilkoro postaci, z których z biegiem akcji wynika, że każda z nich miałaby motyw do popełnienia zbrodni. Zakończenie (mnie przynajmniej) zaskoczyło to znaczy mogę się tylko cieszyć, że niemal do końca nie podejrzewałam osoby, która popełniła zbrodnię o jej popełnienie. Ciekawa jest galeria postaci zamieszkujących familok, z których właściwie każda ma na głowie sporo zmartwień i niezbyt udane życie.
Smuciła mnie postać Szymona a raczej jego przeszłość 😦 Mam nadzieję na kontynuację jego losów w jakimś nowym kryminale Autorki i że wtedy postanowi być Ona dla swojego bohatera łaskawsza. Uwielbiałam Gucia i jego refleksje i przemyślenia. Ucieszyłam się z gwary śląskiej, którą okraszona została książka i to szczęśliwie tak napisanej i wplecionej w akcję, że i nie władający gwarą śląską zrozumieją 🙂
Moja ocena to 5. 5 / 6.
