Wisława Szymborska i Kornel Filipowicz.
Wydana w Wydawnictwie Znak. Kraków (2016).
Ta dwójka znała się wcześniej ale ich związek był związkiem dojrzałych już ludzi.
Dwójki ludzi niezależnych, którzy pomimo długoletniego związku nigdy nie wzięli ślubu a także ze sobą nie zamieszkali.
I oto w książce tej mamy zbiór ich listów pisanych przez lat niemal dwadzieścia (1966-1985).
Jak wspomniałam, dwójka to była niezależna, lubiąca spędzać czas razem ale i osobno. I z tej ich osobności wynikła obfita korespondencja.
Myliłby się jednak ktoś, kto sądzi, że poetka (przyszła przecież Noblistka) i prozaik wymieniali w listach refleksje natury literacko intelektualnej. Listy te są listami dwójki bardzo kochających się osób, które nawzajem obdarzają się uczuciem. Miłości, zatroskania, tkliwości. Nie są to namiętne erotyki ale listy o zwyczajnym życiu, z których jednak przebija zawsze uczucie i troska o partnera.
Nie brak w tych listach oczywiście rozmów na tematy dotyczące ich zajęcia literackiego. Ale są też i opisy wypraw na ryby, które to wyprawy były pasją Filipowicza, i opis życia sanatoryjnego, które to przypadło w nadmiarze aż w pewnym czasie Szymborskiej. Są tu też zwykłe troski o sprawy codzienne takie jak to, że przyszedł pod nieobecność Szymborskiej rachunek za telefon, który Filipowicz obiecuje zapłacić jak zwykle czy też uwagi dotyczące braków w sklepach lub zakupów.
Bardzo to ładna korespondencja okraszona zabawnymi kartkami i komentarzami Wisławy Szymborskiej.
Szkoda, że żyjemy w erze emaili i smsów (lub internetowych czatów). Być może coraz mniej będzie tym samym okazji do tego aby wyczytać słowa piękne i wzruszające (zapożyczone zresztą do tytuły tej korespondencji), jakie w roku 1968 śle do Kornela Filipowicza Wisława Szymborska. Cytuję „Kornelu Kochany! Najlepiej w życiu ma twój kot, bo jest przy Tobie”.
Moja ocena to 5.5 / 6
