Wydana w Wydawnictwie Czarne. Wołowiec (2016). Ebook.
Czytają tę książkę zaglądałam sporo razy do internetu wyszukując tych czy innych informacji. Chyba do tej pory nie zdarzyło mi się to albo jeśli , to nie w takim natężeniu.
Jest to zupełnie inna książka, niż poprzednia książka autorki pod tytułem „Białe. Zimna wyspa Spitsbergen”. I myślę, że to dobrze.
Tym razem autorka skupia się bardzo na problemie norwegizacji na siłę, która dotykała Saamów. Najstarszych i rdzennych mieszkańców północnej części Norwegii (także i Szwecji czy Finlandii jak wyczytałam na stronie Norwegofil.pl
W tej książce o tym niechlubnym procesie jest więc mowa i o tym do czego to wszystko prowadziło. Można sobie podczas lektury tej książki zadawać sporo pytań. Na temat własnej tożsamości kulturowej. I na temat tego jak bardzo jest się gotów ją chronić, bronić czy też może łatwo jest się jej wyrzec?
Pytania te zadaje sobie sam czytelnik bo autorka szczęśliwie nie bawi się w wydającą odpowiedzi mędrca.
Przy tej okazji na przykład poznałam nazwisko wokalistki z Norwegii, właśnie Saamki czyli Mari Boine. Zapewne niektórzy z Was ją znają. Ja nie znałam. Wczoraj pierwszy raz wysłuchałam jej śpiewu i muszę powiedzieć, że faktycznie śpiewa wspaniale.
Mnie zaskoczył ten fragment historii Norwegii, ale w sumie mnie mógł , bo Norweżką nie jestem, natomiast z książki wiem, że jest on poznawany przez samych Norwegów również od niedawna.
Warto jest według mnie sięgnąć po tę książkę. Jest w niej również sporo fotografii i po prostu opisu ludzkich losów, życia w niełatwych geograficznie a i polityczno społecznie, warunkach.
Bardzo to ciekawe i naprawdę polecam.
Ilona Wiśniewska jest ciekawa świata i ludzi, ale również chyba potrafi z nimi nawiązać łatwy kontakt, co dla reportażystki jest oczywistą zaletą. Mam wrażenie, że jest „uparta” ale w takim pozytywnym aspekcie, to znaczy pracuje nad tym aby z kimś jednak udało się jej porozmawiać.
„Hen” została niedawno nominowana do Nagrody im. Beaty Pawlak. Kibicuję , oczywiście.
Moja ocena to 5 / 6
