dziesięć lat…

…temu spotkaliśmy się z K. po raz pierwszy. To jedna z tych niewielu netowych znajomości, która nam zdecydowanie wyszła i o której myślę w kategorii „przyjaźń”. Korespondencyjna ale właśnie tym bardziej może cenna, że jakoś się ją udaje utrzymać pomimo braku częstszych spotkań, rozmów innych niż te emailowe itd. 
Kiedy w tym roku K. napisał, że znów przyjeżdża do Polski aż się obojgu nam wierzyć nie chciało, że to minęło aż dziesięć lat. Dekada, dokładnie niemal tyle bo w lipcu 2006 roku spotkaliśmy się w podobnym czasie.
Aż się nie chce wierzyć co wydarzyło się podczas tej dekady. Tamta Chiara, gdyby jej powiedzieć, co wydarzy się przez te dziesięć lat, nie uwierzyłaby. Zresztą, dobrze, że nie wiedziałam. Przyszłości lepiej nie znać.
Tak czy inaczej, cieszę się ogromnie, że mogliśmy się spotkać z K.. Przede wszystkim dlatego, że poznał Jasia 🙂 No ale oczywiście również dlatego, że miło było się spotkać razem po takim czasie. Ale jednak wszyscy stwierdzamy jednogłośnie, że następne spotkanie musi się zdecydowanie odbyć wcześniej niż za dziesięć lat 🙂