apetyt…

…jednak faktycznie rośnie w miarę jedzenia …
Sądząc po komentarzach, jakie już czytam tu i ówdzie a dotyczących wczorajszego meczu polskiej drużyny z drużyną portugalską.
I tak sobie myślę, że niektórym nie dogodzisz, żeby nie wiem co.
Bo jakby im jeszcze miesiąc temu powiedzieć, że taki mecz jak wczoraj w ogóle się odbędzie, zapewne by się cieszyli. A teraz już narzekają.
Ja napiszę tak, nareszcie podczas światowej jakby nie było, imprezy sportowej, mogłam obejrzeć mecz polskiej reprezentacji z prawdziwą przyjemnością i nie musieć nucić pod nosem „nic się nie stało…”.

Polska drużyna na tej imprezie nie przegrała żadnego meczu i jest to według mnie powód do uczucia, że nareszcie jest komu kibicować.
A że zawsze znajdą się malkontenci, no , cóż.

Mamy coraz silniejszą drużynę i to cieszy. Myślę, że wnioski co i jak poprawić, też zostaną po tym Euro wyciągnięte i przetrenowane na spokojnie. Jest chyba nareszcie na co czekać gdy grać będzie nasza drużyna, a to mnie cieszy bo przyjemnie jest móc kibicować nie tylko siatkarzom.  

„Złote jajo”. Donna Leon.

Wydana w Oficynie Wydawniczej Noir Sur Blanc. Warszawa (2016).

Przełożyła Małgorzata Kaczarowska.
Tytuł oryginalny The Golden Egg.

Bardzo dobra ale zarazem bardzo smutna i ze wszech miar przygnębiająca książka, kryminał, Donny Leon. Jak zwykle jest u tej autorki, intryga kryminalna została utworzona po to aby sama autorka mogła przemycić nam po raz kolejny swoje zaniepokojenie współczesnym światem, jego kondycją. A także zatroskać się o morale współczesnych ludzi.

Komisarz Brunetti i jego żona Paola oddają pranie do pralni tej samej od wielu, wielu lat. Pracuje w niej głuchoniemy ale chyba też niepełnosprawny (czego nikt nie wie bo sam mężczyzna jest postacią dość tajemniczą) mężczyzna. Pewnego dnia Paola przynosi wiadomość, że mężczyzna nie żyje. Prosi męża o pomoc a właściwie o dowiedzenie się czegoś więcej o owym mężczyźnie. Brunetti zaczyna się rozpytywać zgodnie z tym, co obiecał Paoli i nagle orientuje się, że ów niepełnosprawny mężczyzna był postacią o wiele bardziej tajemniczą niż mogłoby się wydawać.
Właściwie jedyne co jest o nim wiadomo to to, że nazywa się Davide Cavanella a także co spowodowało jego nagłą śmierć.

Brunetti zamierza dowiedzieć się czegoś więcej o mężczyźnie i ku jemu zdumieniu okaże się, że nie będzie to takie proste jak początkowo mogłoby się mu to wydawać.

Jak pisałam, „Złote jajo” to bardzo smutna książka. Najbardziej smutny jest koniec , gdy dowiadujemy się co tak naprawdę się wydarzyło i o co chodzi.

Po raz kolejny Donna Leon prowadząc nas poprzez zachwycającą Wenecję, prowadzi nas też poprzez zawiłości ludzkiej natury. Nie jest optymistką a przynajmniej nie sili się na huraoptymizm. Mnie ogromnie przygnębiła. Miała stanowić odpoczynek po „Ganbare!” Boni, a w sumie również zasmuciła.

Moja ocena to 5 / 6.