dziś …

… Święto dzielą sprawiedliwie Katarzyny, które obchodzą dziś Imieniny (wiem, że nie wszystkie dzisiaj celebrują zatem życzę tym, które tak, Wszystkiego Najlepszego) i Pluszowy Miś. 
Opoka i Przyjaciel z dziecięcych lat. I niech mi nikt nie mówi, że nie miał swojego Misia w dzieciństwie bo w to …nie uwierzę 🙂
Fajnie, że są Misie bo bez nich świat byłby o wiele, wiele smutniejszy.  

„Szept cyprysów”. Yvette Manessis Corporon.

Wydana w Domu Wydawniczym REBIS. Poznań. (2014). Ebook.
Przełożyła Agnieszka Jacewicz.
Tytuł oryginalny When the Cypress Whispers.

Okładka i opis książki sugeruje (przynajmniej według mojego odbioru) romans w pięknych geograficzno (Grecja) przyrodniczych okolicznościach przyrody.
Już dedykacja odautorska „Matce oraz moim Babciom” sugeruje jednak, że co jak co ale tak łatwo tej książki nie da się zaszufladkować.
Owszem, jest tu sporo o miłości ale nie tylko tej między kobietą a mężczyzną a najbardziej o miłości rodzinnej. O tej, która często jest motorem i dodaje skrzydeł w życiu człowieka czyli miłości najbliższych nam członków rodziny.

Na greckiej wysepce Erikusa, położonej nieco od Korfu Daphne spędzała u babci Evangelii każde wakacje jako dziecko i nastolatka. 
Jako, że jej rodzice wyemigrowali do Ameryki aby tam zacząć jeszcze lepsze życie, tylko wakacje stanowiły możliwość powrotu w rodzinne strony i poznanie lepiej własnych greckich korzeni.  

Życie sprawia, że na Erikusę owdowiała wcześnie Daphne wraca po latach, przywożąc ze sobą pięcioletnią córeczkę Evie, owoc pierwszego małżeństwa, a na dłoni piękny zaręczynowy pierścionek. Oto po latach trosk i zmartwień i dla niej zaświeciło słońce. Wychodzi za mąż i nareszcie czuje, że przed nią stabilizacja i nieco więcej spokoju. Ślub jednak chce wziąć a wręcz jest to jej warunek, od którego nie chce odstąpić, na Erikusie. Tak aby jej ukochana babcia mogła jej towarzyszyć w tej ważnej chwili.

Dużo tu Grecji, dużo tu opisów smakowitego greckiego jedzenia, opisów, od których aż burczało mi w brzuchu 🙂 A oprócz tego to co czym już wspomniałam, czyli przypomnienie tego, o czym często się zapomina, a mianowicie, że najważniejsza jest miłość rodzinna, ta , która tak wiele może zdziałać dobrego w naszym życiu.

Plus historia, która oparta jest na prawdziwych wydarzeniach mających miejsce w czasie IIWŚ na Erikusie właśnie, historia, która niesie optymizm i przesłanie, że nawet w najgorszych czasach są ludzie, którzy nie zaprzedają własnej duszy i potrafią czynić dobro.

Plus, ale to już chyba bardziej dla mnie, grekomanki 🙂 ciekawostki dotyczące Patrona Korfu i okolic, Świętego Spiridiona, którego ciało spoczywa w Kościele Jego Imienia na Korfu właśnie.

Zaskakująco dobrze napisana opowieść, bez zadęcia na nie wiedzieć jaką literaturę z nieoczywistym zakończeniem pewnych wątków , za to przypominająca, że jednak największa siła w rodzinie i bliskich.

Moja ocena to 5.5 / 6.