Wydana w Wydawnictwie W.A.B (dzięki któremu otrzymałam egzemplarz). Jak już widać, książka papierowa (co mi się ostatnio zdarza rzadko więc tym cenniejszy to fakt:)). Warszawa (2015).
Przełożyła Aleksandra Stronka. Tytuł oryginału Стилист
Nie zmieniła się po dodaniu przeze mnie oceny na Biblionetce ocena, którą wystawili jak dotąd pierwsi czytelnicy tej książce. Pozostała ocena 4.5 jako , że i ja taką samą jej „podarowałam”. Zastanawiam się z czego to wynika, przecież Aleksandra Marinina to jedna z moich ulubionych autorek kryminałów. Tym ciekawszy to fakt, że nie jest to autorka z któregoś ze skandynawskich krajów, skąd pochodzi gros czytanych przeze mnie w ostatnich latach autorów kryminałów.
Na moją ocenę na pewno wpływa fakt, że uważam, że można było zmieścić treść książki w objętości przynajmniej o połowę mniejszą. A tak, to rozwlekało się to i owo i szczerze mówiąc już w pewnej chwili nużyło.
Po drugie, czego żałuję, szkoda, że książka ukazuje się na naszym rynku niemal dwadzieścia lat po swojej rosyjskiej premierze.
Po trzecie, to już uwaga bardziej nie do treści książki a samego opracowania jej pod katem wydawniczym, czy jest na sali ktoś, kto może mi powiedzieć dlaczego na okładce, w jej opsie zaspoilerowano mi wydarzenia mające się wydarzyć dopiero w połowie kryminału?? 😦
Nastka Kamieńska jest mężatką. Szczęśliwą w sposób jaki tylko szczęśliwy może być ta specyficzna osoba jaką jest Anastazja.
Pewnego dnia, w związku z dochodzeniem, w którym bierze udział, przeszłość zastuka do jej drzwi. A mówiąc wprost, to Nastka zastuka do drzwi swojego dawnego kochanka, o którym to wolałaby nigdy sobie nie przypomnieć.
Dawny partner Kamieńskiej mieszka bowiem na nowym, ładnym osiedlu dla zamożnych, położonym pod Moskwą, do którego to osiedla biegnie trop mordercy młodych mężczyzn.
Aby mieć lepszy wgląd w sytuację, a także aby poznać lepiej mieszkańców owego odizolowanego nieco od świata osiedla Anastazja decyduje się odnowić dawną znajomość.
Dalej pozostaje jej już tylko mozolnie prowadzone śledztwo, które zdaje się rwać w rękach śledczych a gdy już nawet zaczyna się układać, to wciąż jakaś przeszkoda stoi na drodze do ostatecznego rozwiązania sprawy.
Jak już wspomniałam, trochę się tą książką zmęczyłam. I nie dlatego, że klimatem odbiega od tak lubianych przeze mnie książek kryminalnych z kręgu skandynawskiego bo czego się mniej więcej „klimatem” spodziewać, wiedziałam jako, że Marininy książki znam i czytam ale chyba właśnie jej objętością, która wydała mi się zbyt obszerna i zupełnie w tym przypadku, niepotrzebna.
Niemniej jednak moja ocena to 4.5 na 6.