…swoje narzekanie wczorajsze na wczorajszy niby to pech związany z popsutym kranem 😦 W porównaniu z tym co wieczorem wydarzyło się w Paryżu to nie jest to żaden pech, nie zdarzyło się nic nieodwracalnego …
Wczoraj wieczorem jeszcze moja znajoma z Paryża pytała na fejsie „jak wam minął piątek trzynastego”? a chwilę potem moja komórka pokazała mi wiadomości z BBC news o „strzelaninie” w centrum Paryża a jej samej ktoś polecił w komentarzu aby włączyła wiadomości w tv.
Nic więcej nie doczytawszy się poszliśmy spać a rano kiedy włączyłam komputer przybił mnie ogrom potworności tego, co miało miejsce, tego koszmarnego ataku terrorystycznego 😦 Przybił mnie ogrom nieszczęścia i ten brak poczucia bezpieczeństwa jakie tak naprawdę człowiekowi coraz częściej towarzyszy…
Trudno mi coś sensownego napisać, buzują we mnie emocje, kolejny raz niezgoda na to, że ktoś ogarnięty szaleńczą ideą po prostu idzie i odbiera komukolwiek innemu życie…znów myśli dla jak wielu osób wczoraj skończył się świat 😦 to jest to, o czym kilkakrotnie próbowałam tu na blogu napisać, czyli to, że trzeba naprawdę cieszyć się każdym dniem, każdym miłym słowem ze strony kogoś, każdym uśmiechem bo tak naprawdę nie znamy przyszłości…
Bardzo , bardzo jest mi smutno, bardzo jestem przygnębiona, że stało się to, co się stało…
