Persymona…

…piękna nazwa, prawda? A owoc ten spróbowaliśmy za sprawą, ciekawe czy komuś przyszłoby do głowy, książki „Tysiąc jesieni Jacoba de Zoeta” Davida Mitchella. 

To bardzo zdrowy owoc, poczytajcie sobie o nim, nośnik wielu ważnych dla zdrowia składników. Poza tym bogactwem dla zdrowia, które ma w sobie persymona, zachwyca mnie w tym owocu mnogość nazw, jakimi się go określa. Oprócz persymony właśnie to kaki, sharon. A samo drzewo,na którym rośnie nazywają też hebanowcem czy hurmą. 

Swoją drogą chyba pierwszy raz sięgnęłam po coś nieznanego mi do jedzenia pod wpływem lektury właśnie 🙂 Kolejny plus dla tej wspaniałej książki. 

„Tysiąc jesieni Jacoba de Zoeta”. David Mitchell.

Wydana w Wydawnictwie MAG. Warszawa (2013). Ebook.

Przełożyła (wspaniale) Justyna Gardzińska.
Tytuł oryginału „The Thousand Autumns od Jacob de Zoet”.

Ostatni tydzień spędziłam na Dejimie na przełomie wieków osiemnastego i dziewiętnastego. 
Wraz z bohaterem książki Davida Mitchella, tytułowym Jacobem de Zoetem, poznałam życie na sztucznie stworzonym skrawku ziemi w Zatoce Nagasaki. Miejscu, w którym holenderska faktoria prowadziła z Japonią handel i praktycznie było to najdalsze miejsce, w którym jakiś obcokrajowiec mógł się zapuścić chcąc trafić do Japonii w tamtym czasie. 

Powieść Davida Mitchella jest wspaniała. Zjawiskowa. To słowa, które przypominają o tym dlaczego czytanie jest taką wspaniałą rozrywką i dlaczego jest w tej czynności coś wręcz magicznego. Za cenę książki bowiem nie dość, że byłam wiele tysięcy kilometrów od domu to dodatkowo cofnęłam się w czasie.
Język jakim posługuje się autor (a pani tłumacz wspaniale go oddała) jest niezwykle malowniczy, Na stronie wydawnictwa w jej opisie można przeczytać, że jest to powieść panoramiczna. Nie wiem czy spełnia do końca warunki tejże, niemniej jednak wiem jedno, to opowieść o życiu, ujęta na przykładzie historii kancelisty Jacoba de Zoeta, który ongiś trafił tam, gdzie trafił, gdzie spędził dwadzieścia następnych lat swojego życia. W tle (ale jednak w tle) toczy się historia.

To powieść o wielu aspektach życia. O miłości, o nadziejach, jakie wiążemy z miłością, o rodzinie, o pożądaniu zmian i przygód. O chciwości, o żądzy władzy. O brutalności i bezwzględności w dążeniu do własnych celów. O zakłamaniu, o tworzeniu fałszywych kultów. O źle, jakie jeden człowiek bez mrugnięcia okiem może wyrządzić drugiemu człowiekowi ale i o tym, że miłość potrafi przetrwać całe życie. To powieść o człowieku, o jego uczuciach, o życiu. A cała opowieść spisana wspaniałym barwnym językiem. I nie waham się napisać, mimo, że to książkowy „grubas”, to każde zdanie ma tam znaczenie i jest potrzebne.

Jak to się wspaniale czyta! Mnie ta opowieść dosłownie porwała. Fakt, początek może kogoś zniechęcić bo trzeba się w niego wczytać. Za to jak już się człowiek w niego wczyta to…no właśnie, potem nie może się od tej powieści oderwać. Nie dziwię się Padmie z blogu Miasto książek , że mi tę książkę w pewnym miejscu tak bardzo polecała. Za tę polecankę jestem Jej niezwykle wdzięczna, jako, że gdyby nie Ona, być może ominęłaby mnie wspaniała lektura i jedna z najlepszych książek roku a i w ogóle, jakie czytałam. W ogóle, tu mała dygresja, ten rok obfituje u mnie w tak wiele wspaniałych książek, że aż sama sobie zazdroszczę 🙂

Znacie to uczucie, kiedy odbyliście wspaniałą podróż po świecie jakiejś książki (a już dodatkowo kostium historyczny tej książce zdecydowanie pomaga) i odkładacie ją po skończeniu i nagle dopada Was uczucie, że to już koniec, że trzeba porzucić ten literacki świat? Znacie, znacie, jestem pewna. No więc mnie właśnie to uczucie dopadło. Dobrze, że zostało sporo myśli, refleksji, także cytatów z tej książki. 
Cieszę się natomiast, że tą książką utwierdziłam się w przekonaniu, że David Mitchell, którego do tej pory czytałam jedynie jedną książkę, czyli „Sen_numer_9” stał się niniejszym jednym z moich ulubionych autorów. To kolejne wspaniałe uczucie książkowe, kiedy odkrywasz, że jakiś autor pisze tak wspaniale i, to też miła perspektywa, że tak wiele jego książek jeszcze przed tobą do przeczytania.

Bardzo serdecznie Wam polecam „Tysiąc jesieni Jacoba de Zoeta”. Bardzo.
Moja ocena 6.5 / 6.