parę dni temu…

„Nie wiem, jak to będzie z tym przedszkolem…” westchnęłam.
„Też się martwię jak dasz sobie radę” odparł na to P..

Kurtyna 🙂

Albowiem w życiu naszego Syna zbliża się nowy, niewątpliwie ważny okres, jakim jest edukacja przedszkolna.
Od poniedziałku trwają zajęcia adaptacyjne.
Dziś był pierwszy dzień kiedy dzieci zostały w sali same z paniami opiekunkami i swoimi koleżankami i kolegami z grupy.
I oczywiście, co dało się odczuć zarówno w naszym domu, jak i zapewne w kilku innych sądząc po rozmowach, jakie dziś odbyłam z mamami dzieci siedząc te dwie godziny na dziecięcych krzesłach w stołówce, najwięcej myśli i refleksji temat ten zajmuje matkom.
Niektóre matki wariatki (tak tak, mówię tu o piszącej) wczoraj nawet ścierały kurze i cichaczem łkały sobie ze wzruszenia, obaw i smutku. Wzruszenia, że ich Syn, dopiero co taki malutki a proszę, od poniedziałku pełnoprawny przedszkolak, obaw, jak ten sam Syn poradzi sobie w jakby nie było, nowym dla niego całkiem środowisku. Smutku, że dotychczasowy towarzysz domowych porządków na razie zajęty czym innym i nie ma Go obok…

Ech. Pozdrawiam wszystkie Mamy, które jak ja, zaczynają wraz z dzieckiem ten nowy etap jego i własnego, życia. Trzymajmy się ! 🙂
A Waszym dzieciom życzę jak najlepszej adaptacji i po prostu radosnego, szczęśliwego czasu w przedszkolu, czego też oczywiście, życzę Janeczkowi.