Wydana w Wydawnictwie Znak. Kraków (2015). Ebook.
Maryla Szymiczkowa, „powołana” do życia piórem Jacka Dehnela i Piotra Tarczyńskiego, popełniła kawał dobrego kryminału retro 🙂
O książce słyszałam od jakiegoś czasu, same superlatywy i kiedy nadarzyła się okazja promocyjna, nie wahałam się ani chwili.
Kraków końca dziewiętnastego wieku zdaje się nie obfitować w nadmiar niezwykle pasjonujących wydarzeń. Zwłaszcza kryminalnych. A te na dnie serca bojącego się do tego wprost przyznać a należącego do profesorowej (Zosieńki) Szczupaczyńskiej byłyby tymi, które najchętniej zajęłyby ją samą. Nieco znudzoną codzienną, mieszczańską monotonią, dopilnowywaniem tego, co podać na obiad i tym aby służąca pracowała tak jak należy.
Profesorowa Szczupaczyńska bowiem jest miłośniczką powieści grozy i kiedy tylko w prowadzonym przez siostry zakonne Domu Opieki zwanym Domem Helclów zdarza się coś, co sprawia, że ją niepokoi, nie waha się nieco oddalić od domowych obowiązków i rozpocząć swoje własne, prywatne, nieco żmudne chwilami śledztwo.
Nie chcąc zdradzać nic z intrygi kryminalnej skupię się na pozostałych walorach tej świetnej książki. Po pierwsze, wspaniały styl, z jakim została napisana. Piękny język, stylizowany na retro a jednocześnie, (wielka ulga), nie przestylizowany. Niezwykła dbałość o szczegóły historyczne a przy tym nie zamęczanie nimi czytelnika.
Niezwykle barwny opis występujących w książce bohaterów przy czym muszę powiedzieć, że profesorowa Szczupaczyńska zdobyła moją sympatię niemal od razu i tak działo się do samego końca książki.
Jeśli do tego wszystkiego dodać w sam raz użyte poczucie humoru i jakąś taką w sam raz wartkość samej akcji, można oznajmić, że przeczytało się jedną z lepszych książek w tym roku 🙂 Niniejszym to oznajmiam.
Tym, którzy się wahają, mówię, nie wahajcie się ani chwili, (oczywiście jeśli jak ja, lubicie kryminały), bo czeka Was literacka uczta.
Moja ocena to 5.5 / 6.
