…nie, nie paproch a tytuł filmu „Smak Curry” (tytuł oryginalny The Lunchbox, reż. Ritesh Batra, scenariusz Ritesh Batra, Rutvik Oza) a oczywiście do tej pory go nie wiedzieliście, to…polecam z serca. Polecam osobom, które lubią kino nie akcji a raczej „o człowieku”. Spokojne, bez natężenia wydarzeń. Kino wydające się być raczej opowieścią o ludziach i o tym, co im się przydarza. Taki jest właśnie film „Smak Curry”.
Dwójka samotnych z różnych przyczyn ludzi. Ona młoda mężatka, on odchodzący na emeryturę mężczyzna w jednym z miast Indii a tak naprawdę dziać się ta opowieść mogłaby wszędzie, w każdym innym większym mieście na świecie.
Ich spotkanie a raczej zetknięcie się ich dwóch światów następuje w wyniku przypadku. Ona codziennie szykuje lunch dla swojego męża, który to posiłek zostaje odtransportowany do firmy męża. Jednego dnia w wyniku pomyłki trafia do bohatera filmu i zamiast jeść jak codziennie niesmacznego kalafiora, zajada się pysznymi daniami.
Pomyłka szybko wychodzi na jaw, a oni zamiast ją wyprostować, zaczynają pisać ze sobą codzienne krótkie liściki. Bardzo ładne są te liściki, z krótkimi a jednak często bardzo ważnymi wiadomościami, przesłaniami, które nie są wprost łopatologicznie wyjaśnione a czyta się je „pomiędzy słowami”.
Akcja dzieje się niespiesznie a film jest bardzo ładny, wzruszający, spokojny aczkolwiek zdenerwowałam się niedopowiedzianym zakończeniem…
Bardzo polecam ten film, jeśli ktoś nie oglądał, ja cieszę się, że nagraliśmy go sobie przed wyjazdem.
