…był niekoniecznie obiecujący. Długo trwało, zanim „wgryzłam się” w dość specyficzny styl, ton książki, za którą się wzięłam. Do tego stopnia było dziwnie, że poradziłam się gdzieś tych, którzy już czytali, czy warto faktycznie czytać dalej, czy może to lektura nie dla mnie. I jak to dobrze, że mi doradzono, żebym się nie poddała. Po jakichś dziesięciu procentach (tak, czytam ebook) „zaskoczyło” i teraz nie mogę się oderwać. Mówię o „Zaginionej dziewczynie” Gillian Flynn. To thriller, kryminał, psychologiczna książka w jednym. Wiem, wiem, pewnie sporo z Was już ją czytało albo jest po obejrzeniu filmu. Ja ten dobry kawałek książki mam właśnie teraz i jak pisałam, wciągnęła mnie niesamowicie. Owszem, nie jest mega oryginalna w tym czy owym, ale nieważne bo w niektórych partiach treści jest mistrzowska !
Uwielbiam książki, które nie zapowiadają się na aż tak świetne jakimi okazują się podczas lektury. I jak się zastanowię, to chyba dość dawno aż tak mnie nic nie wciągnęło.
