Tłusty Czwartek…

…jedno z moich ulubionych „świąt” polskich 🙂 
Tak tak, wiem, co roku tego dnia coś piszę i w tym roku tradycji łamać nie zamierzam.
Dwa pączki na spółkę z Janeczkiem (który najbardziej rozsmakował się w nadzieniu) to to, co dziś zjadłam, więcej w siebie nie wepchnę chociażby mi płacili. I naszej domowej tradycji stało się zadość bo Mąż rano pączki nam dostarczył (chociaż jak co roku dzień wcześniej odbyła się rozmowa, żeby rano nie leciał, bo później wyjdzie, to później do domu wróci itd:) i zjedliśmy coby następny rok tłusty w dobro wszelakie był i obfitował , że hej tylko w to co dobre:)