„Pół życia”. Jodi Picoult.

Wydana w Wydawnictwie Prószyński i S-ka. Warszawa (2012). Ebook.
Przełożyła Magdalena Moltzan-Małkowska.
Tytuł oryginału Lone Wolf. 

Skończyłam „Pół życia” Jodi Picoult. Wróciłam sobie po latach do tej autorki i nie żałuję wcale. Nie mówię, że kolejna książka, którą zacznę czytać , będzie jej autorstwa ale cieszę się, że znów po jej książki sięgnęłam. 
Jak już pisałam, Picoult jest specyficzna, bo nie stroni od tematyki trudnej, takiej, którą pewnie niektórzy albo najchętniej zamietliby pod dywan albo inni z kolei wymachiwali w ramach (najchętniej politycznych haseł) na sztandarach będąc raczej populistycznymi ignorantami. 

Nie inaczej jest w książce „Pół życia”, opowiadającej o badaczu wilków, który do tego stopnia oddaje się swojej pasji, że na dwa lata pozostawiając żonę i dwójkę dzieci, udaje się do Kanady aby tam przyłączyć się do watahy.
Jednak akcja książki dzieje się lata później , kiedy to rodzina owego mężczyzny została rozbita a mieszka on jedynie ze swoją córką, z którą ma wypadek samochodowy. I po tym wypadku zapada w stan, z którego zdaje się nie mieć już odwrotu. Pytanie czy czekać na to aż umrze, czy odłączyć go od aparatury podtrzymującej życie.
Na ile można polegać na diagnozie lekarskiej? Czy lekarz nie może się mylić? Czy można łudzić się, że z nawet najbardziej beznadziejnie wyglądającej sytuacji jest możliwe pozytywne wyjście?
Itd, itd. Tu „wojna” emocjonalna odbywa się pomiędzy rodzeństwem, Carą i Edwardem, którzy choć oboje kochają ojca, to mają odmienne zdanie na temat jak postąpić w tej konkretnej sytuacji wobec niego. Czy ojciec chciałby być w takim a nie innym stanie? Dlaczego kiedyś wyrazi zgodę na to aby w razie jego śmierci umożliwić pobranie jego narządów do przeszczepu?
Czy od litości do chęci zemsty czy odwetu droga jest naprawdę daleka? A może granica jest wbrew wszystkiemu niemal niewidoczna?
Jak bardzo chęć tego aby ukochana osoba pozostała przy nas powoduje takie a nie inne zachowania?
Już parę razy to pisałam, nie szkodzi, powtórzę się, Picoult nie jest według mnie do czytania nad porannym naleśnikiem leniwie polewanym gorącym masłem czy czekoladą. Bo jak mówię, pisze o tematach, które mogą byc smutne, trudne, uwierać bo na przykład przynosić jakieś własne wspomnienia …..
Z pewnością ma swoich zwolenników i przeciwników (porusza w sumie zawsze tematy kontrowersyjne i pisze w dość podobny sposób, co może zniechęcać jej przeciwników a co nie przeszkadza, bo przywykli do tego, grono jej stałych miłośników).

Mnie się ta książka podobała. Muszę powiedzieć, że z racji tego kim jest i jak żyje bohater książki, wokół którego dzieje się akcja, sporo tu informacji o wilkach i ich naturze, zwyczajach. To „wilcze” zostaje odniesione do sytuacji z książki, wataha kontra pewna rodzina, która już dawno chyba watahą nie jest…

Moja ocena to 5 /6.