…od rana, powoli , powolutku…O, akurat teraz widzę przerwa w śniegowym opadzie. Pogoda i nastrój w sam raz na kawę.
Nowy tydzień się zaczął, życzę sobie i Wam dobrego i spokojnego tygodnia.
Z lektur, to zaczętą biografię Marylin Monroe jednak porzuciłam, jakoś kiepsko mi się czytało, może nie ten czas, może do niej jeszcze wrócę, może nie, nie wiem, nie zmuszam się na razie.
Przeczytałam za to coś, co od dawna chciałam, czyli ostatnią z Wallanderowego cyklu opowieść, która ukazała się dość dawno a jakoś się nie złożyło abym to opowiadanie właściwie autorstwa Mankella, przeczytała. Tytuł to „Ręka. Ostatnie śledztwo Kurta Wallandera”. Sama intryga kryminalna słaba dość, ale fajnie było przeczytać i samo zdanie autora na temat stworzonego przez niego bohatera, Kurta Wallandera. I dobrze było sobie przypomnieć wszystkie ważne dla Kurta postaci, które przewinęły się w jego życiu. Bardzo żałuję, że ten cykl o Wallanderze dobiegł końca. Nie ukrywam, że mam nadzieję na to, że Mankell zdecyduje się nieco chociaż pociągnąć wątek Wallandera, tym razem jako policjantkę w roli głównej obsadzając nie kogo innego jak córkę Wallandera, Lindę. Chociaż sam autor na razie niechętnie o tym myśli, to kto wie?
