Monika Kuhnke. Włodzimierz Kalicki.
Wydana w Wydawnictwie Agora. Warszawa (2014). Ebook.
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Agora. Ale akurat ta książka była tą, po którą na pewno sięgnęłabym z rozmaitych przyczyn (także dość osobistych).
Redaktor Kalicki i historyk sztuki, Monika Kuhnke, pani, która działa w MSZ i pomaga w odzyskiwaniu straconych polskich dzieł sztuki, popełnili książkę. Jest to niby literatura faktu ale czyta się ją miejscami niemal jak kryminał. A na pewno są rozdziały, które spokojnie mogłyby stanowić podstawę niezłego scenariusza dla filmu kryminalnego opartego na faktach.
Szkoda tylko, że cała rzecz dotyczy polskich dzieł sztuki. Zagrabionych w czasie zawieruchy podczas IIWŚ. Szkoda, bo podczas lektury człowiek ma ochotę rwać włosy z głowy. Dlatego, że ma się świadomość ogromu wartości dzieł sztuki, jakie na terenie Polski znajdowały się przed rokiem 1939 i tego, jak wielka grabież naszych dzieł sztuki odbyła się na przełomie kilku zaledwie lat.
Autorzy przedstawiają dwanaście spraw zaginionych dzieł sztuki, rozpoczynając od historii z happy endem, czyli od odzyskania dzieła Aleksandra Gierymskiego i jego „Żydówki z pomarańczami”. Tych happy endów czyli powrotu zaginionych dzieł sztuki do Polski jest opisanych w książce jeszcze kilka. Jest też opisane ukrycie „Bitwy pod Grunwaldem”, która Polski nigdy nie opuściła ale była solą w oku niemieckiego okupanta jak również ale są też niestety i te historie opowiedziane, które dobrego zakończenia nigdy się nie doczekały. W tym chyba najsłynniejsze zaginione dzieło z polskiej galerii czyli „Portret młodzieńca” autorstwa Rafaela Santi. O obrazie tym swego czasu krążyło wiele plotek, jedna z nitek prowadziła nawet do Australii, gdzie podobno w jednej z prywatnych kolekcji obraz miał się znajdować. Niestety, do dziś dnia nie został on odnaleziony.
Kuhnke i Kalicki na samym początku wymieniają książkę, która stała się pozycją obowiązkową dla każdego grabieżcy sztuki w tamtym czasie, a była to książka autorstwa Edwarda Chwalewika, pod tytułem „Zbiory polskie. Archiwa-bibljoteki-gabinety-galerje-muzea i inne zbiory pamiątek przeszłości w Ojczyźnie i na obczyźnie”. Wydana w Warszawie w roku 1926 stanowiła podstawę poszukiwań mających zakończyć się oczywiście grabieżą i wywozem danego dzieła sztuki.
Autorzy opisują działania grabieżców mających działać na zlecenie Hitlera ale też często na własny rachunek.
Wielce interesujący jest sam opis działań polskich mających na celu odzyskanie utraconych dzieł sztuki. Często dochodzenie prawdy o danym dziele sztuki można porównać do śledztwa. Ilość czasu, który zostaje włożony w to działanie i ogrom delikatnej przecież pracy mającej na celu powodzenie jest nie do przecenienia. W działaniach biorą udział zarówno historycy sztuki, jak i politycy ale i często biznesmeni jak i zwykli ludzie.
Książka jednak, o czym uprzedzam, obfituje w ogrom dat, nazwisk. Jest napisana z niezwykłą, typową dla historyka sztuki, skrupulatnością co być może nie dla każdego jest atrakcyjne. Na pewno jest to idealny prezent dla miłośników historii sztuki ale również pasjonatów sztuki, a zwłaszcza tych, którym dobro utraconych dzieł sztuki z terenów Polski leży na sercu i którzy z ogromem strat pogodzić się nie mogą.
Moja ocena to 5 / 6.
