…nam tu niedaleko sygnalizację świetlną. Pewnie nie musiało by jej być ale kierowcy nie bardzo przejmowali się pieszymi, a wiem co mówię, przejście tam z wózkiem swego czasu traktowałam jako sport ekstremalny co skutkowało przechodzeniem po innych pasach po prostu. Też bez sygnalizacji ale za to mniej niebezpiecznym. W pobliżu jednak jest szkoła, dochodziło do niebezpiecznych sytuacji i najwyraźniej udało się uzyskać sygnalizację. Światła działają od kilku czy kilkunastu już dni ale „zielone” trwa zdecydowanie za krótko. Osoba starsza czy małe dziecko niestety według mnie wciąż na pasach będzie kiedy zapali się już „czerwone”.
Wczoraj przechodzimy po pasach i ja komentuję tę sytuację. Mówię do P. „Oni chyba mierzą czas zielonego dla pieszych? Może puszczają kogoś, kto to testuje. Nie wiem kogo puścili tym razem , chyba zdrowego szesnastolatka, który dodatkowo czuje, że spóźni się do szkoły”.
A P. na to jak zwykle konkretnie „Puścili Korzeniowskiego”.
Kurtyna.
Miłej, spokojnej niedzieli dla Was 🙂
