Wydana w Wydawnictwie Czarna Owca. Warszawa (2014). Ebook.
Przełożył Maciej Muszalski.
Tytuł oryginału Svalan, katten, rosen, doden.
Kolejne to spotkanie z emerytowanym w specyficzny sposób komisarzem Van Veeterenem.
Specyficznym bo na swój sposób może on wciąż brać udział w śledztwach a mimo to odpoczywa sobie od brudów tego świata pracując w antykwariacie co zdecydowanie kojąco wpływa na szargane życiem nerwy komisarza. Który obecnie cieszy się życiem domowym, rodzinnym i zdecydowanie nic wspólnego nie ma ze zgorzkniałymi samotnymi komisarzami, których znamy z wielu innych kryminałów skandynawskich.
W tej książce dzieje się dużo zła, którego nawet komisarz by nie podjął się badać gdyby nie prosta przyczyna. Otóż pewnego dnia zjawia się u niego ktoś, kto twierdzi, że tylko komisarz jest w stanie mu pomóc. To pewien pastor, związany czymś w rodzaju tajemnicy spowiedzi a więc mogący mówić nieco oględnie. Niemniej jednak bardzo potrzebujący pomocy komisarza. Niedobrym zbiegiem okoliczności Van Veeteren nie ma dla gościa w danej chwili czasu, umawiają się na przyszłość, po powrocie z podróży komisarza i niestety okazuje się to bardzo złym pomysłem.
Zastanawiam się, jak bardzo bliska jest Hakanowi Nesserowi skrzywdzona bardzo przez mężczyznę bądź mężczyzn kobieta. Bowiem w swoich kryminałach, przynajmniej tych ostatnio przeze mnie czytanych, praktycznie na przemocy wobec kobiet autor głównie się skupia. I nawet nie próbuje już maskować swoich opinii czy przekonań wobec mężczyzn, którzy kobiety ranią i którzy je krzywdzą. Jakby tym sposobem rozliczał się z przestępcami wobec kobiet i wymierzał im sprawiedliwość……..
Czasem odnoszę wrażenie, że celowo „wysłał” głównego bohatera tego cyklu na emeryturę, aby teraz już Van Veeteren przynajmniej wprost mógł wyrazić swoje zdanie na temat tego typu sytuacji. I nie być zmuszonym do działań wbrew sobie czy swoim przekonaniom gdy bardziej niż o ofiarę przestępstwa musi dbać o bezpieczeństwo poszukiwanego bandyty tylko dlatego, że prawo jest takie a nie inne.
Ta część cyklu, jak wspomniałam, nie jest na pewno optymistyczna. Policjantom i emerytowanemu komisarzowi/antykwariuszowi przyjdzie się zmagać z nie tylko ukrytymi pokładami czyjegoś zła czy wręcz szaleństwa co również dziwnym tropom literackim nie wiedzieć czy celowo czy też nie, podrzucanym przez sprawcę mordów.
Tym razem akcja książki jak w klamrze zostaje spięta epizodami dziejącymi się w słonecznej Grecji. I nie można powiedzieć, że od książki łatwo jest się oderwać.
Jak zwykle po lekturze Nessera pozostaje w czytelniku wiele pytań na temat współczesnego świata, relacji międzyludzkich i układów przyjacielsko rodzinnych. I podobnie jak Charlotte Link w „Obserwatorze”, w tej części cyklu autor dużą część poświęca temu jak bardzo ludzie potrafią zostać wyalienowani przez społeczeństwo ale i najbliższych, którzy tak naprawdę nie mają z najbliższymi zdawałoby się osobami nic wspólnego niż jedynie potwierdzone pokrewieństwo. Smutne refleksje dzisiejszych czasów.
Moja ocena to 5.5 / 6.
