Wybrał, opracował i wstępem opatrzył Andrzej Czyżewski.
Tłumaczenia listów z języka angielskiego Joanna Preizner.
Tłumaczenie listu z języka niemieckiego Małgorzata Wolf.
Wydana w Wydawnictwie Agora. Warszawa (2014). Ebook.
Kolejna książka, którą mogłam przeczytać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Agora, które to Wydawnictwo odnawia dla nas książki Marka Hłaski. I dobrze, bo warto według mnie.
W tym roku, konkretnie czternastego czerwca, minęła czterdziesta piąta rocznica śmierci Marka Hłaski. A ukazanie się nowego zbioru listów Marka Hłaski (nie jest to pierwszy zbiór tychże) w znakomitym opracowaniu i opatrzonym wstępem Andrzeja Czyżewskiego, na pewno w jakiś sposób przypomina postać tego chyba zapomnianego ostatnio polskiego autora.
Jeśli ktoś jeszcze miałby wątpliwości co do tego czy Marek Hłasko był postacią ciekawą, intrygującą wręcz, to na pewno straci je po lekturze jego listów.
Ja w lekturę tych wsiąkłam dosłownie i nie mogłam się od nich oderwać. W którejś z recenzji wyczytałam zdanie, które niestety , pewnie nie zostanie przeze mnie wiernie zacytowane, ale brzmi mniej więcej tak, że Hłasko tymi listami napisał kolejną swoją powieść i…coś w tym jest.
Czyta się te listy bowiem jak najlepszą lekturę, od której jak wspomniałam, nie sposób się oderwać.
W zbiorze znamy jedynie listy Hłaski, nie znamy listów jego korespondentów aczkolwiek Andrzej Czyżewski opatrzył je znakomitym komentarzem, a więc lektura jest jasna i czytelna bez problemu.
Z lektury listów wyłania się nie jedna postać Marka Hłaski a kilka Marków. Jest Marek syn, Marek kochanek, partner, Marek mąż, Marek przyjaciel, czy wreszcie, Marek autor wydający swoje książki i dbający bardzo wyraźnie o własne interesy.
Na swój sposób każdy z tych Marków jest ciekawy aczkolwiek według mnie najlepsze listy Hłaski (kiepskie określenie, zdaję sobie z tego sprawę), najciekawsze może, to te pisane przez niego do matki i do kobiet swojego życia.
Czy Marek Hłasko dał się poznać nam czytelnikom po lekturze jego listów? Śmiem w to wątpić. A może raczej, dał się nam nieco poznać, ale nie sądzę aby dał poznać się nam do końca. I może dobrze?
Z lektury listów dowiadujemy się co skłoniło go do wyjazdu z Polski i jak wielki dramat przeżywał po wyjeździe, gdy do Polski chciał powrócić a co ówczesne komunistyczne władze skutecznie mu uniemożliwiły.
Możemy wyczytać jak przeżywał kalumnie i kłamstwa , które PRL-owskie władze rozpowszechniały na jego temat i jak bardzo przeżywał to, że na niektóre z nich dawała się nabrać nawet jego własna matka. Z matką zresztą korespondencja jest mocno niełatwa w lekturze i skłoniła mnie do największych zamyśleń i refleksji. Jak również to chyba jedyna korespondencja, co do której naprawdę żałowałam, że nie mogę przeczytać listów Marii Hłasko skierowanych do syna.
Wyczytać możemy pierwotnie zachwyt nad krajem Niemcy, i potem kompletną zmianę zdania na temat tegoż.
I czytamy o jego walce o możliwość pozostania na stałe w USA, która to walka dziwnie współczesna się wydaje.
W ogóle muszę powiedzieć, że obserwacje dotyczące zagranicy mnie samej wydały się właśnie zaskakująco świeże i jakby nie bardzo zmieniło się od czasów, gdy Hłasko przebywał w tamtych krajach.
Myślę, że dla wielu autorów ciekawa jest korespondencja i boje Hłaski z jego wydawcami. Szczególnie ciekawa korespondencja to listy Hłaski z Jerzym Giedroyciem, założycielem paryskiej „Kultury”. Ale nie tylko z nim, oczywiście.
Andrzej Czyżewski jest autorem niedawno wydanej biografii Marka Hłaski, którą mam zamiar również przeczytać.
Bardzo, bardzo ciekawa to była lektura i nie żałuję ani minuty spędzonej nad tymi listami.
Co więcej, na pewno inaczej teraz będę mogła odczytać książki Marka Hłaski.
A przy okazji, u nas w domu wywiązała się ciekawa dyskusja. Kiedy powiedziałam do P. , że będę czytać listy Hłaski, powiedział mi, że On nie jest zwolennikiem tego typu rodzaju literatury. Według P. pisząc listy autorzy tychże nie wiedzieli przecież , że kiedyś ktoś będzie czytał ich korespondencję i co za tym idzie być może wcale nie chcieliby tego.
Muszę przyznać, że nie spojrzałam na listy pod tym kątem.
A Wy co o tym sądzicie? Czy czytając listy w jakiś sposób łamiemy tajemnicę korespondencji? I tak naprawdę to kto ją łamie? Czy ten, kto wydaje czy ten, kto czyta?
Moja ocena książki to 6 / 6.
