…obchodzilibyśmy jutro gdyby to wszystko nie potoczyło się tak jak się potoczyło.
Znów (od jakiegoś czasu) jestem w tamtym dniu, na tamtej IP, z tamtym najpierw przeświadczeniem, że po prostu zaczęło się wcześniej aby parę godzin potem zostać strąconą na dno rozpaczy. Bo od początku było bardzo źle i od początku moje matczyne serce mówiło mi, że dobrze nie będzie. Nie pomagały modlitwy serdecznych ludzi ani afirmacje. Nie pomogło nic. Mam w sobie niezgodę na to, co potem się stało, lęk i wspomnienie koszmarnego traumatycznego przejścia jakim był pierwszy poród i masę pytań, które, co podkreślam zawsze, na razie pozostać muszą bez odpowiedzi.
Na cmentarz pojechaliśmy z rozmaitych powodów dzisiaj, powodów także dość prozaicznych aby uniknąć osób, które w soboty zawsze są w okolicy. Miło się na ogół rozmawia i jest naprawdę serdecznie, jednak tego dnia potrzebuję szczególnego spokoju i wyciszenia a nie pogwarek towarzyskich.
Przy okazji odwiedziłam Ojca i Dziadków i jeszcze Kogoś.
Dziwne to wszystko.
Miałabym takie duże starsze dziecko.
Miałabym Córkę.
