…zleciało, bardzo szybko! I tak, przyznaję się, ja z tych osób, które totalnie się tego po sobie nie spodziewając, wciągnęły się w oglądanie meczów i kibicowanie!
Teraz, po całej imprezie napiszę, super, że się tak udało. Bo według mnie się udało. Ok, nie wyszło pewnie wszystko, co miało wyjść (głównie zarzuty dotyczą infrastruktury drogowej) ale szczerze? Nie mam ochoty w tym wpisie marudzić, więc to zostawiam. Co było super? Ano to, że (taką przynajmniej mam nadzieję) ci , którzy w tych dniach odwiedzili Polskę przy okazji meczu, przekonali się, że niedźwiedzie nie chodzą tu po ulicach a i Polacy są generalnie dla gości właśnie serdeczni i życzliwi a nie agresywni i chamscy. Według mnie było bardzo kolorowo i na pewno nie do zapomnienia. Fajnie, naprawdę cieszę się, że przeżyłam taką imprezę, jednak jakby nie było jedną z największych sportowych imprez, u nas w kraju!
Trzy tygodnie kolorowych, wesołych twarzy w telewizji (nie wybrałam się w strefę kibica więc nie wiem, jak tam było, ale podobno-świetnie), miłych opinii obcokrajowców o nas (niesamowicie fajna promocja kraju, bo z gatunku tych najlepszych czyli bez reklamy, marketingu a oparta jedynie o własne dobre doświadczenia odwiedzających Polskę). I co było super cenne, przez trzy tygodnie żadnych polityków w telewizji. Super.
Zachwycili mnie kibice z Irlandii. Swoją wiernością i, nie będę oryginalna, oczywiście tą słynną już pieśnią śpiewaną pod koniec przegranego meczu. A równocześnie swoim poczuciem humoru, radością życia, jaką prezentowali poza stadionami.
Bałam się, tak, teraz to mogę napisać, jakieś totalnej klapy i tej uff, uniknęliśmy, jak świetnie. Bałam się też, to z innej beczki, jakichś zamachów terrorystycznych i to na szczęście nas ominęło!
Tak, przyznaję się, jestem, jak to ktoś ironicznie i chyba w założeniu miało być, że cynicznie napisał na pewnym forum, „niedzielnym kibicem” aczkolwiek, nie ukrywam, że rozsmakowałam się w meczach i przejrzę to, co mamy dostępne na dekoderze, może uda się oglądać jakieś naprawdę dobre mecze również poza taką imprezą jak Euro.
Z punktu widzenia piłki, to dla mnie samo Euro 2012 było ciekawe, mam wrażenie, że żaden z meczów nie był tak po prostu nudny! Było ciekawie i mimo wszystko zdarzyło się kilka niespodzianek, włącznie z samym wynikiem, przecież Hiszpanii udało się osiągnąć coś do tej pory nieosiągalnego czyli zdobyć tytuł Mistrza Europy drugi raz z rzędu!
Sam mecz finałowy był wspaniały, pełen emocji i znów Hiszpanie, którzy w poprzednim meczu wydali mi się nieco statyczni, w tym ukazali jeszcze inne swoje oblicze, praktycznie zmietli na boisku Włochów, którzy przecież do tego momentu grali też pięknie.
Nie rozumiem tylko jednego, czyli łez piłkarzy włoskich po zajęciu drugiego miejsca. Niestety, nie będę już umiała zrozumieć, jak można coś takiego potraktować jako powód do łez, kiedy nie jest to tak naprawdę żadna, naprawdę żadna tragedia, są w życiu inne, te prawdziwe, te , które naprawdę powodują łzy…
Generalnie, imprezę w swoim osobistym oczywiście odczuciu, uważam za bardzo udaną i cieszę się, że jednak ją u nas mieliśmy. Będzie co wspominać:)